Za drogę powrotną wybrałem przejazd przez Pobiedziska. Chcąc skrócić sobie dystans, wpadłem na koszmarne piachy, które mnie tylko spowolniły i wyszedłem z tego stratny. Od Kiszkowa do końca gminy jechałem po asfaltowej drodze dla rowerów. Nie była najwygodniejsza, ale porównując z pozostałymi bytami, po których dzisiaj musiałem jechać, była ona najlepszą drogą dla rowerów poza Poznaniem.
Za Pobiedziskami złapał mnie zmierzch. Temperatura dzisiaj przekraczała 25 °C, ale wieczorem spadła do 14 °C. Przez Swarzędz przedostałem się wyjątkowo lekko. W Poznaniu zrobiło się dwa stopnie cieplej.
