Było mi za gorąco, mimo że ubrałem się lżej. Nie padało, więc pojechałem pokręcić się chwilę po mieście, a potem skoczyłem na lodowisko. Łyżwy naostrzyłem kilka dni temu. Było za dużo ludzi, ale pewnie wina piątku, bo same ferie na Chwiałce nie wzmogły ruchu w środku tygodnia. Ostatnie kilometry przejechałem w deszczu, który pojawił się o kilka godzin za wcześnie.