Miła odmiana, bo zachmurzyło się, a czasem nawet pokropiło. Zostałem jeszcze jeden dzień w tym samym domu gościnnym, więc mogłem gdzieś wyskoczyć bez sakw. Padło na wieżę Tokyo Skytree. Windy mają tam całkiem szybkie. Powietrze nie było zbyt przejrzyste, więc nie udało mi się dojrzeć Fuji-san. Po powrocie na dół obszedłem sklepiki z pamiątkami, których nie mogło zabraknąć w turystycznej stolicy. Chciałem jeszcze połazić po pobliskiej świątyni, ale zaczęło kropić, gdy szukałem parkingu, więc wróciłem do bazy.