Jakże nieznośnie upalny dzień mnie powitał. Gospodarz noclegu był bardzo wygadany. Opowiedział trochę lokalnych historii i doradził mi, jak mógłbym dalej jechać. Zmieniłem plany, co wyszło mi na plus, bo początkowo chciałem jechać pod górę, a w tej temperaturze już po niewielkich górkach miałem dość. Termometr pokazywał ponad 40 °C podczas jazdy w słońcu i około 37 °C, gdy świeciło w plecy. Koszmarny dzień.
Najpierw jechałem nie do końca wygodnymi ścieżkami na wałach rzek, ale przynajmniej nie było tam ruchu. Odwiedziłem świątynię Daruma-ji, która jest miejscem narodzin figurki darumy. Dużo bardziej kameralna świątynia od tej
w Minō.
Dalsza droga to przejazd przez miasta i jazda po płaskim. Betonoza, brak cienia, wszędzie auta, a boczne drogi wymagały logistyki, która w upale nie przychodziła najłatwiej. W końcu dojechałem do hotelu, który mnie zaintrygował, bo był ulokowany w kontenerach. W środku było okropnie gorąco, ale włączyłem klimatyzację i po pewnym czasie dało się tam egzystować. Pokój był w standardowym rozmiarze japońskiego pokoju hotelowego.