Weekendowa prognoza pogody groziła deszczem, więc długo się zbierałem do wyjścia. Akurat udało mi się w momencie, gdy zaczęło padać. Na szczęście tylko kropiło, więc kontynuowałem plan.
Odwiedziłem Lasek Marceliński. Jesień nie była zbyt widoczna, więc ruszyłem do zachodniego klina zieleni, skąd przez Sołacz dojechałem na Cytadelę. Na złote widoki jeszcze będę musiał poczekać. Zaczęło mocniej kropić, więc pojechałem prosto do domu.
Rower towarzyszył mi od małego. Przez wiele lat jeździłem na Romecie. W 2012 kupiłem Treka, który na poważnie wciągnął mnie w turystykę rowerową. Przejechałem na nim Islandię i Koreę. Kolejnym połykaczem kilometrów stała się kolarzówka GT, która w duecie z trzecim kołem towarzyszyła mi podczas wyprawy wokół Japonii i Tajwanu. Szukając nowego partnera wyprawowego w trudnych czasach, trafiłem na gravel podrzędnej marki. Mimo to prowadził mnie ku przygodzie po Norwegii i Szkocji. Do tego lubię utrwalać na fotografii ładne rzeczy i widoki.