Dzisiejszą wymówką miała być mgła, ale też miałem pokonać 14-tysięczny kilometr w tym roku, więc nie chciałem siedzieć w domu. Pojechałem do Wolsztyna, bo wiało dzisiaj ze wschodu. Udało mi się utrzymać odpowiednie tempo, by zdążyć na pociąg. Zamglenie rosło, ale nie było najgorzej. Tylko chwilami przemarzałem w palce.