To miał być dobry dzień. Miałem pojechać do Zielonki, aby dokręcić do 10 tys. km w tym roku, ale ledwo przejechałem przez centrum i na prostej drodze jedno zero na elektrycznej hulajnodze wjechało prosto we mnie. Jechałem zgodnie z przepisami po prawej stronie, a on najpierw jechał środkiem, by w ostatniej chwili skręcić we mnie. Cały impakt poszedł na przednie koło, więc nic mi się nie stało, ale szkoda roweru. Wyrwany nypel, wygięty szybkozamykacz, wykręcona kierownica. Najbardziej martwi mnie karbonowy widelec, który mógł stracić wytrzymałość po zderzeniu. Tylko wyciągnąłem telefon, a sprawca już uciekał. Nie mogłem go gonić, bo spadł mi łańcuch. Policja przyjechała po ponad godzinie. Spisali raport i zastanawiam się, jak szybko umorzą postępowanie z powodu niewykrycia sprawcy. Powolnym tempem wróciłem do domu. Dobrze, że dzisiaj przyszły nowe koła.