Chciałem dzisiaj coś krótkiego. Pomyślałem o Kościanie, bo wiało z zachodu. Mimo to czułem, jakbym jechał cały czas pod wiatr. W Kościanie zjadłem coś i ruszyłem w kierunku Poznania. W tę stronę jechało się dużo lepiej. W Stęszewie wpadłem na pomysł, żeby wrócić przez Mosinę, więc dystans się wydłużył.
Zaskakująco znalazłem w Garminie ustawienie rodzaju ogniw. Wybrany był typ litowy, podczas gdy moje akumulatorki są typu Ni-MH. Pierwszą rzeczą, która się naprawiła to stan naładowania baterii. Do tej pory cały czas sądziłem, że kontroler napięcia był uszkodzony i pokazywało, że bateria jest rozładowana, a problem leżał gdzieś indziej. Prawdopodobnie to rozwiąże również problem wyłączania się urządzenia. Będę musiał przejechać się do centrum, żeby mieć pewność, ale zgaduję, że moje akumulatory zestarzały się i stąd te niedawne kłopoty. Garmin pewnie myślał, że ma wydajniejsze źródło zasilania, więc się nie oszczędzał na obliczeniach, co prowadziło do niedoboru energii i niekontrolowanym wyłączaniu. Jeśli to było źródłem moich problemów, to nie będę musiał rozglądać się za nowym odbiornikiem GPS.