Tragedia. Pogoda nie zmieniła się od wczoraj. Wieczorem było nieco chłodniej, gdy ruszałem, ale nie to było najgorsze. Po wczorajszej dawce piachu z solą mój napęd stał się bezużyteczny. Na środkowym blacie mogłem jechać najwyżej 10 km/h. Zbyt duże przyspieszenie powodowało przeskakiwanie łańcucha niczym naoliwiony pasek klinowy. Myślałem, że uda mi się przejechać łączny dystans 14 tys. km na tym napędzie, do czego brakuje mi niespełna 500 km, ale już nie dam rady. Napęd wyzionął ducha i jazda stała się koszmarem. Liczę na to, że reszta zimy będzie łagodna dla nowego napędu, który mam nadzieję zamontować jak najszybciej. I tak najbliższych kilka dni zapowiada się okropnie pod względem pogody.