Po wczorajszej kąpieli w błocie zostałem dzisiaj zaskoczony słońcem. Tym razem Ania zaplanowała wycieczkę. Żałowałem, że nie zabrałem aparatu, bo poranne widoki resztek jesieni oświetlonych promieniami słonecznymi były zachwycające.
Ruszyliśmy na wschód, przez Tulce do Śródki. Wciąż czułem w mięśniach wczorajszy wypad, ale mimo to jechało się całkiem dobrze. Ostatni odcinek do Kórnika był cięższy, bo wiało z południa. W Kórniku przejechaliśmy się po promenadzie i ruszyliśmy z powrotem do Poznania, lekko modyfikując pierwotny plan, aby ominąć kilka niewygodnych lub uciążliwych odcinków dróg. Zauważyłem, że w przednim kole było mało powietrza. Pewnie znowu łatka się odkleiła. Tylko dopompowałem powietrza i przez resztę dnia był spokój.
Dzień był wciąż młody, więc pomyślałem, że dokręcę do setki. Pojechałem do Swarzędza, a potem wzdłuż Jeziora Swarzędzkiego do dawnej krajówki. Tam stwierdziłem, że wystarczy i wróciłem Wartostradą do domu.