Trwa ładowanie…
Widzisz podstawowy wygląd strony. Wystąpił problem z serwerem plików. Napisz do mnie, gdyby problem występował zbyt długo.

Andrzej na rowerze

Wybrzeżem do Busan

65.2104:16
Gospodarz mojego noclegu obudził mnie o szóstej rano, zapraszając na śniadanie. Wiele misek, wszystkie wspólne – tradycyjny posiłek w Korei. Byłem tak zmęczony, że wróciłem potem do spania.
Jak co roku urodziny spędzam na rowerze. Tym razem wypadło na Koreę, choć po miesiącu w tym kraju, nie cieszyło mnie to. Wstałem leniwie, sprawdziłem prognozę pogody i zebrałem się na równe nogi. Trzeba było się spieszyć, bo miało padać po południu. Było pochmurno i parno. Droga szła jednak ciężko. Wpakowałem się jeszcze w olbrzymi (największy na świecie) obszar przemysłowy. Trafiłem nawet na kilka zakazów wjazdu rowerem, ale albo chodnikami, albo bocznymi drogami pokonałem niedogodności.
Wydostałem się z zabudowy fabrycznej i trafiłem na kilka ładniejszych wybrzeży. Akurat zaczęło kropić. Byłem przekonany, że lunie, ale nie – postraszyło i do Busan dotarłem suchy. Jeszcze wjechałem na drogi z pierwszej wycieczki po mieście, co oznaczało podjazd. Niestety nie dało się go ominąć, ale poszedł sprawnie.
Zatrzymałem się w kocim hostelu. Nie najgorsze miejsce, zadbane. Okolica też turystyczna, więc wyszedłem na spacer, odwiedziłem restaurację – a właściwie kelnerka mnie wciągnęła do środka, choć i tak pewnie sam wszedłbym.
Kategoria góry i dużo podjazdów, kraje / Korea Południowa, z sakwami, za granicą, wyprawy / Korea 2019, rowery / Trek
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa edyni
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

Nie ma jeszcze komentarzy.
Ulsan
Koniec tej Korei

Kategorie

Archiwum

Moje rowery