Ruszyłem leniwie na południe miasta, gdzie znajdował się wjazd na drogę dla rowerów położoną na miejscu kolejki wąskotorowej. Niestety była to jedna z najgorszych dróg, po jakich jechałem. Kompletne przeciwieństwo tej ze wschodu wyspy. Wybetonowana i nierówna, a do tego na wjazdach były blokady dla skuterów i sakwy nie zawsze przechodziły bez problemów. Ostatecznie przejechałem całą drogę, aż znalazłem się pod pomnikiem informującym o zwrotniku Raka, który przekroczyłem w sumie po raz czwarty i tylko 3-krotnie w ciągu ostatnich dwóch dni.
Więcej przygód nie pamiętam. Dzień jak co dzień na Tajwanie. Końcówka była w sumie podobna, bo zajazd, w którym miałem się zatrzymać znowu znajdował się w innym miejscu niż powinien. Nie wiem skąd ta tendencja na Tajwanie do wskazywania złej lokalizacji obiektu. Jak oni ściągają gości?
