Miało padać cały dzień, więc wybrałem się na spacer do świątyni Ninna-ji położonej niedaleko mojego mieszkania. Dołączyła do mnie Aki. Zwiedziliśmy ogród, przeszliśmy teren świątynny i wyszło słońce. To oznaczało koniec deszczu. Pojechałem więc do Gionu, ale tak niespiesznie, że złapał mnie zmrok.
Zostawiłem rower na moim ukrytym parkingu (znalezienie publicznego graniczy z cudem) i poszedłem z aparatem złapać kilka ujęć. Wstąpiłem do kilku sklepów z pamiątkami, przespacerowałem się głównymi ulicami oraz tymi rzadziej odwiedzanymi i wróciłem do domu, bo zrobiło się chłodno.