Trwa ładowanie…
Trwa ładowanie…

Widzisz podstawowy wygląd strony. Wystąpił problem z serwerem plików. Napisz do mnie, gdyby problem występował zbyt długo.

Andrzej na rowerze

Ciekawe, jak szeroki jest Dunaj w Austrii

  131.64  07:09
Z ciekawości wybrałem się do Austrii. Bez mapy, bez planu, z paroma euro w kieszeni. Na co mi to było? O tym wkrótce, a tymczasem – kierunek na Dunaj.
Noc była dużo cieplejsza od ostatnich i nawet nie naciągałem kaptura na głowę. Gdy się obudziłem, słyszałem krople uderzające o namiot. Przez pół dnia od czasu do czasu kropiło. Na niebie ciężkie chmury snuły się groźnie, wróżąc coś grubszego od deszczyku. Wokół zaczęli pojawiać się ludzie, zupełnie jak wczorajszego wieczora. Myślę jednak, że nikt nie zauważył mojego noclegu na dziko.
Jechałem dalej na południe, wciąż wybierając boczne drogi. No, prawie. W Znojmie zatrzymałem się na kawie, a potem posunąłem do granicy z Austrią po jedynej drodze, którą znalazłem na mapie Czech. Wiem, że mogłem to zrobić inaczej, ale nie planowałem tego. Ruch w kierunku południowym był na szczęście mały (w przeciwieństwie do przeciwnego), a najwięcej aut jechało niespodziewanie na polskich tablicach rejestracyjnych. Prawie też wjechałem na autostradę czy jakąś drogę szybkiego ruchu, ale z powodu remontu powstrzymał mnie zakaz. Zabrakło jedynie znaków objazdu dla rowerów, przynajmniej tego przy rondzie, bo zaraz potem trafiłem na znaki szlaku rowerowego albo na drogowe znaki dla rowerzystów. W ten sposób pojechałem krętym objazdem do Jetzelsdorfu. W okolicy jest mnóstwo winnic. Na pewno pięknie wyglądają tamtejsze wzgórza latem.
Chcąc ominąć główną drogę, skręciłem na zachód. Akurat znalazłem w Garminie kawałek mapy Austrii, który pobrałem z obszarem Czech. Znalazłem nawet punkt informacji, który znajdował się na poczcie. Pełnej mapy jednak tam nie znalazłem. Żywej duszy również. W Wullersdorfie atrakcją był remont drogi i objazd. Gdy dotarłem do miasta Hollabrunn, pojawiła się nadzieja. Odwiedziłem kolejną informację turystyczną, tym razem czynną i z człowiekiem w środku. Niestety, pani umiała angielski tylko trochę, a po niemiecku mówiła... dużo. Może nie zdawała sobie sprawy z tego, że z jej monologu mogę nic nie rozumieć. Gdy udało mi się dojść do słowa, skleiłem parę słów po niemiecku i udało się, zdobyłem mapę całego rejonu Niederösterreich, czyli tego, w którym się znajdowałem. Tak uzbrojony i z bananem na ustach, wyznaczyłem trasę w kierunku mojego celu. Ach tak, dzisiaj od rana mój rower jest w dobrej formie, bo stukanie ustało. Dobra nasza.
Na kolejny remont trafiłem w miejscowości Niederrußbach. Tyle drogi nadrobić. W Czechach nie miałem takiego szczęścia. Spotkałem przy okazji grupę kolarzy, którzy o dziwo jeździli na rowerach torowych lub podobnych (ten materiał wypełniający tarczę koła mógł mnie zmylić), co przy dzisiejszym wietrze wydawało się ryzykowne, a wiało z południowego-wschodu. I tylko jeden z nich się przywitał, a i to dopiero, gdy położyłem się na lemondce.
Przejeżdżając nad drogą szybkiego ruchu, trafiłem na drogę dla rowerów, po której dojechałem do miasteczka Tulln, a wcześniej zobaczyłem swój cel. Było z tym trochę zabawy, bo pomyliłem Dunaj z jakąś mniejszą rzeką i nawet nie chciało mi się zatrzymać na zrobienie zdjęcia, ale potem niespodzianka, gdy wyłoniła się olbrzymia tafla wody. Olbrzymia. Czytałem kiedyś opis wyprawy wzdłuż Dunaju. Też bym tak chciał.
W Hollabrunnie uzyskałem też informację o najbliższych kempingach. Pojechałem do tego w Tullnie i zastałem zamkniętą recepcję. Z pewnym ale – ogłoszenie mówiło, że mogłem się rozbić i zapłacić następnego dnia. Pojechałem więc odnaleźć sklep, zrobiłem zakupy, przeglądając ofertę austriackiego marketu (znalazłem nawet islandzki skyr) i powróciłem na pole namiotowe, aby rozbić się przed zachodem słońca. W końcu po kilku dniach wziąłem prysznic i zobaczyłem siebie w lustrze. Po spędzeniu na rowerze tych kilku słonecznych dni przypominam Rudolfa. Wiecie, tego z czerwonym nosem.
Kategoria kraje / Austria, kraje / Czechy, góry i dużo podjazdów, pod namiotem, setki i więcej, z sakwami, za granicą, rowery / Trek, wyprawy / Austria 2016
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa edzie
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

05:52 piątek, 17 czerwca 2016
Ale się wypuściłeś ;) Czekam na dalsze relacje, ciekawa gdzie będzie Twój punkt końcowy wypadu. ;)
Zmęczone Czechy
Na chwilę do Wiednia

Kategorie

Archiwum

Moje rowery