Trwa ładowanie…
Widzisz podstawowy wygląd strony. Wystąpił problem z serwerem plików. Napisz do mnie, gdyby problem występował zbyt długo.

Andrzej na rowerze

Po Poznaniu, część 25

31.7701:43
Miałem dzisiaj wyjść na rower z rana, ale wyszedłem po południu. Wyszedłem mimo wiszących chmur oraz tego, że przez kilka godzin widziałem deszcz za oknem. Ale już nie padało, więc pomyślałem, że może więcej nie będzie.
Za tydzień jest majówka i w końcu odpocznę. Mam już dość pracy dzień w dzień. 9 dni wolnego powinno wystarczyć. A jeśli nie, to za 2 miesiące bez dwóch dni będę miał cały miesiąc na mentalne oderwanie się od świata pracy. Liczę na szczerą przygodę, bo planu nadal nie mam. A skoro mowa o majówce, to pojechałem na dworzec, aby kupić bilet i nie czekać z tym do ostatniej chwili. Dokąd się wybiorę? Po części niespodzianka, a po części sam jeszcze nie wiem. Na pewno zabiorę namiot i kilka koron.
Potem pojechałem w miasto, przed siebie, aż znalazłem się na nieznanych drogach. Wpadłem na pomysł, aby dostać się nad Wartę – tak od strony, na której jeszcze nie byłem. Drogami osiedlowymi, kilkoma pustymi chodnikami i parą schodów udało mi się trafić na właściwe miejsce. Wpierw pomyślałem, że niegdyś wejście do parku było płatne, a to za sprawą zapuszczonych stróżówek, ale objazd terenu wyjaśnił sprawę i nakierował na inny trop – tereny rekreacyjne, na których znajduje się między innymi boisko do piłki plażowej. Wzdłuż tej części wału nadwarciańskiego ciągnie się droga dla pieszych i rowerów, aczkolwiek ząb czasu zdążył ją nadwyrężyć. Zbadałem jej oba końce i posunąłem dalej, odnajdując się tuż przy moście Królowej Jadwigi. Za kolejnym mostem skręciłem na tereny Politechniki Poznańskiej, po których studenci chyba poruszają się rowerami, bo takie to ogromne. Drogą dla rowerów donikąd dojechałem do ronda, potem zaryzykowałem wjazd na ścieżkę w kierunku buszu i znalazłem się na kolejnym fragmencie drogi dla rowerów. Dlaczego nie można zrobić normalnej drogi, tylko powstają takie odcineczki niczym linia przerywana?
Pojechałem nową drogą aż do Nadolnika, a że nie chciało mi się czekać na światłach, to zacząłem wracać do domu południową częścią mostu Lecha. Gdy ślamazarne pleciugi nie zważały na innych uczestników ruchu, ominąłem je, skręcając na drogę, którą nazywają Wartostradą, choć jest ona niedostępna dla ruchu innego niż pieszy lub rowerowy w porównaniu do popularnej warszawskiej Wisłostrady. Czarne chmury kłębiły się na niebie i uznałem, że pora wracać do domu. Tuż za Cytadelą zaczęło kropić, więc przyspieszyłem jazdę, aby szybko dojechać do sklepu i schronić się przed deszczem. Wyszedł z tego całkiem rześki prysznic. A jak pachniało po deszczu. Oby do majówki się wypadało.

Kategoria Polska / wielkopolskie, kraje / Polska, rowery / Trek
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa itree
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

Nie ma jeszcze komentarzy.
Niedoszła ósemka w zachodnim klinie
Lasek Marceliński

Kategorie

Archiwum

Moje rowery