Na dzisiaj nie miałem żadnego ciekawego planu. Temperatura poniżej zera nie zachęcała do dalekich podróży, więc wybrałem okolice Poznania. Wiatr był niezauważalny, więc mogłem pojechać w którąkolwiek stronę. Wybrałem drogę wojewódzką nr 306, bo jeszcze mnie na niej nie było.
Chciałem wyjechać z Poznania przez Kiekrz, ale się zamyśliłem i wjechałem na wojewódzką nr 307. Chodniki dla rowerów są w niektórych miejscach nieprzejezdne przez zalegający lód. Chyba najpierw musi dojść do tragedii zanim ktoś zmądrzeje i zaprzestanie wstawiać te durne zakazy i nakazy dla rowerów. Na dzisiaj prognozowane było duże zachmurzenie i przelotny śnieg. Trochę poprószyło, gdy wyjeżdżałem z miasta, ale kiedy zatrzymałem się na zdjęcie, było za późno. Cóż, zima się jeszcze nie skończyła, więc może będę miał okazję na ciekawe zdjęcia w zimowej scenerii.
Po pewnym czasie zdecydowałem się ominąć Buk, ale nie udało mi się. Nie miałem przed oczami mapy i źle skręciłem. Przynajmniej zagrzałem się w sklepie i zjadłem trochę zieleniny. W kierunku Mosiny złapał mnie zmierzch, bo się za mocno ociągałem. Wcześniej jednak na niebie pojawiało się od czasu do czasu słońce, więc zażyłem witaminy szczęścia. Szkoda że tego wiatru było tak niewiele, bo w niektórych miejscach aż umierałem od śmierdzących spalin. Spotkałem dzisiaj tylko jednego kolarza, który nawet mi pomachał. Rowerzystów w Poznaniu było wyjątkowo dużo, aczkolwiek połowa z nich świeciła oczami.
Jeszcze przypadkiem zarysowałem komuś auto, bo dwa barany zablokowały drogę dla rowerów. No co zrobić? Nie zmieściłem się. Zrobiłem na koniec rundkę rozjazdową i dojechałem do domu. Do cieplutkiego domu. Żaden tam zimny dworzec, telepiący pociąg, kolejna rozgrzewka, żeby dojechać z dworca do domu. Ach, miło jest tak szybko wrócić i odpocząć. Teraz będę robił takie wyprawy częściej. W tym sensie, że ograniczę podróżowanie pociągami czy spanie w hotelach. Czekają mnie oszczędności, bo tegoroczna wielka wyprawa pochłonie dużo kosztów, stąd też pomysł na pozyskanie sponsoringu. Zdradzę kolejny szczegół – będę leciał samolotem.