Trwa ładowanie…
Trwa ładowanie…

Widzisz podstawowy wygląd strony. Wystąpił problem z serwerem plików. Napisz do mnie, gdyby problem występował zbyt długo.

Andrzej na rowerze

Za jesienią do Zielonej Góry

  160.98  07:12
Znów dorwał mnie leń. Wczoraj rowerem pojeździłem tak mało, że nie miałbym czego opisywać. Dzisiaj jednak się nie dałem. Wiatr zaczął wiać ze wschodu. Miałem kilka planów, w tym Warszawę, punkt Polski wysunięty najdalej na zachód oraz lokalną wioskę. Ostatecznie przystałem na inną propozycję – Zieloną Górę.
Chciałem wyruszyć rano, ale poczekałem na wschód słońca, żeby się ociepliło. Gdy ruszałem, to i tak było około 0 °C. W Poznaniu trafiłem na maraton, ale nie miałem większych problemów z przejazdem. Skręciłem w kilku miejscach tak, aby nie wkroczyć na drogę dla zawodników. Dzięki temu znalazłem się w Luboniu i ominąłem wszystkie te chore pseudodrogi dla rowerów. To jest najlepsza trasa, aby wydostać się z Poznania w kierunku południowym. Nie rozumiem, czemu tak rzadko z niej korzystam. Może to przez Puszczykowo, w którym można sobie wybić zęby na durnych chodnikach.
Temperatura po południu urosła powyżej 5 °C. Wiatr jednak nie pozwalał się rozebrać. Wpadłem jeszcze na kilka dróg terenowych, więc zrobiło się jeszcze cieplej. Wszędzie albo głęboki piach, albo tarka, więc musiałem się sporo nasiłować z naturą. Na szczęście mogłem przy okazji spojrzeć na jej lepszą stronę. Polska złota jesień zaczyna przybierać na sile. Chciałem zobaczyć widoki jak przed dwoma laty. Niestety drzewa przy głównych drogach szybko gubią liście, a ich kolor jest bliższy śmierci niż jesieni. Chyba tylko w górach powietrze jest na tyle czyste, aby ukazać oblicze prawdziwej natury. Tutejsze lasy są w większości iglaste, więc nie ma co szukać w nich złota.
W Olejnicy trafiłem na wieżę widokową. Obok niej stoi maszt telekomunikacyjny. Gdyby nie ogrodzenie, można byłoby się pomylić. Zwłaszcza że maszt jest wyższy, więc mocniej kusi.
W Bojadłach dowiedziałem się, że prom rzeczny przez Odrę jest nieczynny. Pewnie przez silny wiatr, a może to niski poziom wody? W sumie dawno padało. Miałem do wyboru dwie drogi – na północ i na południe. Na południe z dodatkowo dwoma wariantami. Przed wyjazdem na wszelki wypadek sprawdziłem możliwości przeprawy przez Odrę. Znalazłem nieczynny most kolejowy. Z ciekawości chciałem się nim przeprawić przez wodę, ale ostatecznie zrezygnowałem z tego planu, aby na czas dotrzeć na pociąg (a dawka terenu mogła mnie spowolnić). Ruszyłem asfaltem na północ, ale i tak trafiłem na piach. Strasznie denerwujący są nowicjusze na OSM.org. Później trzeba po nich ciągle poprawiać mapy. Chyba jeszcze nie miałem wycieczki bez takich niespodzianek. Przecież dokumentacja jest dostępna na wyciągnięcie ręki.
Kto by pomyślał, że w tych okolicach jest tyle pagórków. Do Zielonej Góry dotarłem na chwilę po zachodzie słońca, a na kwadrans przed odjazdem pierwszego pociągu. Mogłem oczywiście pojechać następnym; zwiedziłbym miasto, jednak wolałem wrócić wcześniej, zrobić zakupy, obiad na jutro, wyspać się. To był dobry dzień. Jesień zapowiada się bardzo pogodnie.
Kategoria Polska / lubuskie, kraje / Polska, setki i więcej, terenowe, Polska / wielkopolskie, dojazd pociągiem, rowery / Trek
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa asnas
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

Nie ma jeszcze komentarzy.
Prawie morze o zmroku
Pod Bieczyny

Kategorie

Archiwum

Moje rowery