Jest problem. Jeżdżę stanowczo za dużo. Pojechałem wczoraj na uroczystość wręczenia dyplomów (stałem się oficjalnie inżynierem). Wybrałem się do Legnicy bez roweru i pokonałem dosyć spory kawałek drogi pieszo. Dzisiaj mam jakieś zakwasy w kilku mięśniach stóp i łydek. To dowód na to, że częściej wykorzystuję mięśnie odpowiedzialne za jazdę na rowerze niż za chodzenie. Czy to początki cyklozy?
Mogłem dzisiaj zrobić jedynie krótką rundkę i wybrałem park Cytadela. Wspomniałem ostatnio o dzikich ścieżkach rowerowych rozsianych po całym obiekcie. Bardziej jednak od tych dróżek zainteresowało mnie złoto opadające z drzew. Taką jesień to ja rozumiem, choć wolałbym znów patrzeć na nią z góry.
Wracając do ścieżek, które w większości są pokryte złotem, przez co niełatwo jest je dostrzec – jest ich sporo. Natknąłem się nawet na trasy do freeride'u. Wolałem nie próbować swoich sił, bo to nie na mój niedopasowany rower trekingowy. Zjeździłem park, aż nastał zmrok.