Wczoraj powróciła słoneczna pogoda. Niestety musiałem zostać dłużej w pracy, ale dzisiaj dzięki temu wyszedłem wcześniej. Nie mogłem jechać daleko, więc obrałem za cel Zielonkę. Stanowczo spędzam za mało czasu na rowerze, bo nie było lekko.
Pojechałem przez Kicin, skręciłem w leśną drogę i odtąd trzymałem się leśnych ścieżek, a w szczególności czerwonego szlaku pieszego. Nawet spotkałem na nim rowerzystę, który się przywitał. Nie to, co kolarze. Coraz bardziej kusi mnie ten MTB, ale gdzie ja mógłbym na nim jeździć? Tutaj jest strasznie dużo piachu i szkoda mi napędu.
Nie miałem za dużo czasu na jazdę, bo słońce jest coraz krócej na niebie. Pojechałem tylko do Głęboczka, aby sprawdzić jedną drogę pokrytą asfaltem, bo nie było jej na mapach. Potem do Murowanej Gośliny i skręciłem w stronę Biedruska, aby wrócić do domu Nadwarciańskim Szlakiem Rowerowym. W sumie pierwszy raz pojechałem nim w kierunku południowym. Choć przywitały mnie olbrzymie kałuże, w których zamoczyłem buty, to potem już się jechało w porządku. Zdążyłem wydostać się z lasów zanim się porządnie ściemniło.