Trwa ładowanie…
Trwa ładowanie…

Widzisz podstawowy wygląd strony. Wystąpił problem z serwerem plików. Napisz do mnie, gdyby problem występował zbyt długo.

Andrzej na rowerze

Lwówek

  147.64  06:48
Zapowiadał się bardzo słoneczny dzień. Trzeba korzystać z dobrej pogody, bo nazajutrz miał spaść deszcz. Postanowiłem zaliczyć kilka gmin na mapie i zaplanowałem trasę do Lwówka.
Problemy z wydostaniem się z miasta miałem od samego początku. Pomyliłem się i wjechałem na drogę krajową, którą i tak źle pojechałem, przez co tylko zmarnowałem czas. Żeby wrócić na właściwy kurs, potrzebowałem ominąć lotnisko. Na szczęście trafiły się lasy komunalne, choć liczba bezmyślnych gnomów była dzisiaj jak zwykle zastraszająca. Gdy w końcu udało mi się wrócić do zaplanowanej drogi, zatrzymałem się pod sklepem na jakąś kanapkę i zapas wody. Jakie było moje zdziwienie po wyjściu, gdy na termometrze zobaczyłem temperaturę 51,9 °C (oczywiście w słońcu). Wiedziałem, że nie będzie lekko. Na szczęście powiewał lekki wiatr, który choć odrobinę łagodził wysoką temperaturę.
Droga była jak najbardziej nudna. Żadnych ładnych widoków. Do Buku dojechałem znaną mi trasą, a do Lwówka przez mniejsze wsi. Niestety po drodze cały czas brakowało lasów. Był jakiś 2-kilometrowy odcinek, ale to kropla w morzu potrzeb. Uważam, że w lecie powinienem wyjeżdżać w zalesione rejony. Nie wiem, Ustrzyki Dolne, Żywiec, Zielona Góra, Krzyż Wielkopolski, Lipusz, Augustów, a może Bańska Bystrzyca? Ale na pewno nie Poznań. Tutaj człowiek się zmorduje, a cienia i tak zobaczy tyle, co za własnym domem.
Dotarłem do Lwówka. Zwyczajne miasteczko, ale plac na Rynku bardzo mi przypomina ten w Myślenicach. Musiałem się zatrzymać i wyregulować siodło, bo zbyt nisko ułożony nos powodował cierpnięcie moich pośladków. Dodatkowo przysunąłem siedzenie bliżej kierownicy, bo jednak źle je wyregulowałem. Będę musiał to jeszcze poprawić, aby uzyskać jak najlepsze ustawienie.
Powrót był również mało ciekawy. Zdarzył się jeden jedyny las, że aż chciało się tam zostać. Szkoda, że był taki krótki, a ja miałem tak daleko do domu. Zostałbym tam na dużo dłużej i zbadał wszystkie niezarośnięte zieleniną drogi.
Wjechałem na drogę krajową. Ruch był spory, ale było też szerokie pobocze, więc dało się jechać. Dopiero za Tarnowem Podgórnym pozazdrościłem cienia na drodze serwisowej i wjechałem na nią. Niepotrzebnie. Cień się szybko skończył, a ja zacząłem się strasznie denerwować na beznadziejną infrastrukturę drogową i debili, którzy rysują mapy. Wjechałem na drogę serwisową, aby ominąć drogę ekspresową, ale tym razem od północnej strony drogi krajowej. Na mapie wyglądało wszystko w porządku, chociaż zauważyłem znak ślepej uliczki. Jeżeli nie mógłbym się przedostać tędy, to musiałbym cofać się ponad 3 km, aby przekroczyć ten węzeł drogowy. Niestety najpierw pierwsza blokada z ziemi i potem kolejna upewniły mnie, na jak wysokim poziomie partactwa stoi przyszłość dróg w Polsce. Zabrakło 150 metrów drogi, aby połączyć gotowy wiadukt nad drogą ekspresową z drogą po jej drugiej stronie. Niestety ziemia była zbyt sypka, abym mógł zjechać z wiaduktu po stromym zboczu, więc zawróciłem i skierowałem się bardziej na północ, gdzie droga ekspresowa jest wciąż w budowie. Miałem nadzieję, że tak samo, jak pod Gnieznem uda mi się znaleźć jakąś ścieżkę i przedostać na drugą stronę. Do drogi co prawda nie dojechałem, ale znalazłem otwartą bramę, przez którą przejechałem wszerz nieużywanego fragmentu drogi ekspresowej, przedostając się tym samym na dół z drugiej strony wiaduktu.
Potem miałem problem z kolejną drogą. Błądząc w stronę Poznania, znalazłem trzeci Decathlon (nie myślałem, że on jeszcze istnieje, bo na stronie internetowej go nie ma). Mało mi to pomogło, bo nadal nie wiedziałem jak się przedostać dalej. Jeździłem uliczkami pod prąd, chodnikami, jakimiś placami budowy, aż dojechałem do znanego mi skrzyżowania, na którym czeka się 5 minut. Trafiłem potem do lasu komunalnego z setką ludzi, a w końcu niespodziewanie wyjechałem nieopodal fortu Winiary. Stąd postanowiłem zrobić rozjazd do mojego osiedla. Spaliłem się na tym słońcu.

Kategoria Polska / wielkopolskie, setki i więcej, kraje / Polska, rowery / Trek
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa konag
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

Nie ma jeszcze komentarzy.
Meteoryt Morasko
Środa Wielkopolska

Kategorie

Archiwum

Moje rowery