Dziś postanowiłem nie jechać do mostu Teatralnego, tylko po Alejach Niepodległości. Na skrzyżowaniu zorientowałem się, że jestem na złym pasie, a było za późno, aby odbić w lewo i skończyłem na chodniku, czekając na przejściu dla pieszych, najpierw na jednym, potem na drugim, ale o ile na pierwszym przeszedłem na zielonym, o tyle na drugim musiałem na czerwonym, bo nie zaświeciła się lampka w tym przycisku do macania. W Poznaniu są one o tyle nienormalne, że napis informuje o konieczności dotknięciu pudełka, a rzeczywiście trzeba porządnie przyłożyć temu obiektowi, aby zrozumiał, że ktoś chce przejść. Przynajmniej ja mam takie odczucia, bo na palcach mogę policzyć ile razy to ustrojstwo zareagowało za pierwszym razem.
Jeszcze na kilku światłach byłem zdenerwowany i przeklinałem to miasto jako nieprzyjazne pieszym i rowerzystom, ale ostatecznie będę tutaj mieszkał jeszcze jakiś czas, więc nie mogę jakoś mocno narzekać.
Zajechałem do Carrefoura w galerii Pestka. Prowadzi do niego droga dla rowerów i pieszych (w sumie jak wszędzie w Poznaniu). Stojaki na rowery wyłącznie typu "wyrwikółka". Dodatkowo ten dziwny dojazd bardzo mi się nie podobają. Będę szukał innego miejsca do robienia zakupów.
Zauważyłem jeszcze jakieś forty na mapie. Coś mi się wydaje, że zrobię serię Festung Posen. Szkoda, że Poznań nie dorobił się żadnego szlaku. Jakoś sobie poradzę. Ciekawe czy chociaż mają jakieś informatory w informacji turystycznej. Mam nadzieję, że nie olewają turystyki tak bardzo, jak rowerzystów.