Trwa ładowanie…
Trwa ładowanie…

Widzisz podstawowy wygląd strony. Wystąpił problem z serwerem plików. Napisz do mnie, gdyby problem występował zbyt długo.

Andrzej na rowerze

Gdzieś w lasach pod Lubinem

  43.26  02:03
Postanowiłem poszaleć odrobinę w lasach na północy. Wiatr miał wiać z południowego-zachodu, toteż postanowiłem najpierw ruszyć na północ, potem lasami do Jaroszówki i z powrotem przez wsi do Legnicy. Było nawet ciepło, bo ponad 6 stopni, gdy wyruszałem. Starałem się jechać spokojnie, nie szarżować, żeby nie spocić się.
Standardowo pojechałem do Pawic, a dalej drogą obok pól irygacyjnych. Niestety nadal nie rozsunęli tych wałów ziemi zalegających na drodze. Co za lenie!
Droga do Karczowisk była bardzo leniwa. Myślałem też o dojechaniu do Raszówki, ale ostatecznie wypadło na tę pierwszą miejscowość. Zaraz za nią wjechałem na koleją drogę leśną, którą miałem nadzieję dojechać do Liśca, ale ponieważ nadal nie mam uchwytu na kierownicę do nawigacji, toteż jechałem w ciemno z mapą, którą miałem w głowie. Tym sposobem dotarłem do jakiegoś stawu nieopodal Chróstnika. Skręciłem więc w drogę, którą niedawno wysypali piachem i jazda wołała o pomstę do nieba. Na szczęście ta męka nie trwała długo i wróciła leśna droga, choć już w gorszym stanie niż droga przeciwpożarowa, którą dojechałem do tamtego stawu. Nie wiedziałem dokąd jadę. Nie miałem ze sobą kompasu i błądziłem. Dojechałem do jakiejś polany, wzdłuż której prowadzą linia wysokiego napięcia, no i wjechałem na drogę, która prowadzi pod tą linią. Ponieważ nie mogłem dojrzeć żadnego końca, to znów skręciłem na pierwszym skrzyżowaniu i ruszyłem jakąś drogą przez knieję, a sarny i jelenie uciekały, że tylko smród zostawał.
Wróciłem do drogi pożarowej, którą jechałem kilkadziesiąt minut wcześniej. Ponieważ nie lubię powrotu tą samą trasą, to wjechałem na czerwony szlak pieszy dookoła Lubina. Doprowadził mnie on najpierw na piaszczyste drogi, a potem tak rozjeżdżone po ścince drzew i ubłocone, że myślałem o wyrwaniu błotników, aby jechać choć ciut sprawniej.
Swoją drogą plan przejechania się wokół Lubina jest w mojej głowie już od roku. Ciekawe czy uda mi się w tym. Niestety drogi nie są w najlepszym stanie, więc nie będzie to najwygodniejsza jazda. Niech się trochę ociepli i będzie to moja pierwsza setka w tym roku.
Miałem dość błota. Szlak skręcił raz, później drugi raz, ale ja z niego zboczyłem – pojechałem prosto, żeby jak najszybciej znaleźć się na mojej drodze przeciwpożarowej. Nie chciałem już z niej zjeżdżać za żadne skarby. Chciałem spokoju i czystej jazdy. Rower i tak już nadawał się jedynie do czyszczenia, a o łańcuchu szkoda wspominać.
Miałem dość terenu na dzisiaj. Nie udało mi się zrealizować planu, bo zabłądziłem. Muszę dorwać jakiś uchwyt do telefonu, bo masakra, żeby się tak gubić w lesie. Postanowiłem dojechać do Legnicy drogą krajową. Dobrze, że ma szerokie pobocze, choć zastanawiało mnie co takiego białego przyczepia się do moich opon. Czy to sól, czy wapno?
Miałem dojechać do Chojnowskiej, żeby nie tracić nerwów na dziurawą drogę przez Rzeszotary, ale ostatecznie, gdy mnie wiatr wysmagał tuż przez skrzyżowaniem, zmieniłem zdanie i ruszyłem do Legnicy po dziurach starej krajówki. Na szczęście szybko dostałem się do domu i nie wytelepało mnie tak mocno. Może następnym razem mi się uda pokonać tę trasę zgodnie z planem.
Kategoria kraje / Polska, Polska / dolnośląskie, po zmroku i nocne, terenowe, rowery / Trek
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa epatr
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

Nie ma jeszcze komentarzy.
Zachodnia obwodnica Legnicy
Wysocko

Kategorie

Archiwum

Moje rowery