Trwa ładowanie…
Trwa ładowanie…

Widzisz podstawowy wygląd strony. Wystąpił problem z serwerem plików. Napisz do mnie, gdyby problem występował zbyt długo.

Andrzej na rowerze

Wpisy archiwalne w kategorii

kraje / Japonia

Dystans całkowity:28419.94 km (w terenie 98.59 km; 0.35%)
Czas w ruchu:1602:43
Średnia prędkość:17.10 km/h
Maksymalna prędkość:65.39 km/h
Suma podjazdów:213938 m
Liczba aktywności:443
Średnio na aktywność:64.15 km i 3h 47m
Więcej statystyk

Gorące Kyōto

  18.61  01:18
Było gorąco, upalnie, z nieba lał się żar. Nie miałem nic do roboty, bo zatrzymałem się w Kyōto na kilka dni, więc wyszedłem na krótką przejażdżkę.
Nie miałem planu, więc uznałem, że mam blisko do mojego ulubionego chramu – Kamigamo-jinja. Dystans był nieco dłuższy, ale poprzeciskałem się przez wąskie drogi osiedlowe i dostałem na miejsce. Zostawiłem rower na parkingu i poszedłem na krótki spacer. Skończyli remont głównego budynku, więc można podziwiać świeżą farbę na zdobionej elewacji. Nie wchodziłem do środka, bo byłem przepocony i ubrany niestosownie do miejsca, które odwiedziłem.
Wciąż miałem sporo sił, więc wjechałem na ścieżkę wzdłuż rzeki Kamo-gawa. Pomyślałem o Gionie, turystycznej dzielnicy Kyōto. Rower zostawiłem na moim tajnym parkingu w krzakach i ruszyłem pieszo wśród setek turystów. Przespacerowałem się pod świątynię Kiyomizu-dera i zrobiłem odwrót. Było za gorąco. Wsiadłem na rower i pojechałem prosto do hostelu. Lato na całego, choć wieczorem przyszła burza i odrobinę popadało.
Kategoria kraje / Japonia, za granicą, Japonia / Kyōto, wyprawy / Japonia latem 2019, rowery / Trek

Pływający most

  64.11  04:09
Zostałem w Ōsace drugi dzień. Padało pomimo odmiennej prognozy. Wyszedłem na spacer z parasolką i aparatem. Kilka ze zrobionych zdjęć standardowo dodałem do galerii.
Na dzisiaj miałem plan przenieść się do Kyōto. Lipiec jest miesiącem trwania Gion Matsuri, lokalnego festiwalu, który wyjątkowo trwa przez cały miesiąc z kilkoma punktami kulminacyjnymi przyciągającymi rzesze turystów. Przypomina mi on odrobinę festiwal z Nihonmatsu. Z pewnością będzie dużo więcej turystów, jak na jedno z najbardziej turystycznych miast Japonii.
Najpierw musiałem wydostać się z centrum Ōsaki. Dużo świateł, ale poszło całkiem sprawnie. Dojechałem do rzeki, wzdłuż której wypatrzyłem drogę dla rowerów. Przynajmniej na mapie. W rzeczywistości była typową drogą na wale rzecznym, ale dyskwalifikowały ją blokady. Co kilkaset metrów musiałem się naszarpać lub nadźwigać, aby przewlec rower przez wymysł japońskich szowinistów. Nieudolność w edukowaniu i zatrzymywaniu motocyklistów poruszających się tamtymi drogami spowodowała, że powstały blokady, które przysparzają problemów zwykłym ludziom, a co dopiero rowerzystom z obładowanymi rowerami.
Choć bariery przeszkadzały, to wolność od świateł drogowych przeważyła o pozostaniu na wałach rzecznych. Dojechałem do samego końca, skręciłem do miasta i pojechałem do chramu Iwashimizu Hachiman-gū znajdującego się na wzgórzu. Z planu wynikało, że pół wzgórza jest zabudowane, choć dużo dróg było oznaczonych schodami. Znalazłem jednak ścieżkę, bardzo obiecującą. Stara, niszczejąca, betonowa nawierzchnia dróżki zwężała się z każdym metrem. Towarzyszący mi las bambusowy przeplatał się ze zwykłymi drzewami. Mech zaczął wchodzić na drogę i wciąż po wczorajszym deszczu nawierzchnia była mokra. Jechałem bardzo powoli, aby nie wpaść w poślizg. Obietnica została spełniona i zjechałem ze wzgórza bez wpadnięcia na ślepą uliczkę.
Ostatnim punktem programu był most. Najdłuższy drewniany most w Japonii. Dostępny tylko dla pieszych; rowery i skutery należy przeprowadzić. Wyróżnia go konstrukcja. Podczas wysokiej wody część jezdna odłącza się od podpór i dryfuje do czasu opadnięcia wody (połączona stalowymi linami, aby nie spłynąć z nurtem).
Pozostało dostać się do Kyōto. Znów dużo świateł, które spowalniały. Zapomniałem dodać, że było wietrznie. Całe szczęście z grubych chmur nie spadł żaden deszcz.
Kategoria kraje / Japonia, z sakwami, za granicą, Japonia / Kyōto, Japonia / Ōsaka, wyprawy / Japonia latem 2019, rowery / Trek

W deszczu i ulewie do Ōsaki

  100.06  06:27
Choć dzień zaczął się gorąco, to już pierwsze metry przyniosły deszczyk. Nic wielkiego, ale po kilku godzinach może przeszkadzać. Kilka razy przestało padać, a gdy zacząłem większy podjazd, opad wzmógł się. Czasem przeczekanie pod zadaszeniem pomagało, ale ponieważ jechałem w koszulce, to zaraz robiło się zimno. Temperatura też w sumie zdążyła spaść z 30 do 20 °C.
Kierowcy w tych okolicach wydają się mało uprzejmi. Jedzie przemoczony rowerzysta, a oni pędzą na złamanie karku, zostawiając niewielki dystans podczas wyprzedzania.
Na zjeździe było trochę korków. Było też chłodno. Wyjechałem z gór i od razu zaczęła się metropolia. Wielka komórka połączonych miast. Gdyby nie znaki drogowe, nie wiedziałbym kiedy wjechałem do Ōsaki.
Zaczęło lać. Z przerwami, ale już tak do końca dnia. Na rzece Dōtonbori miałem okazję zobaczyć łodzie. Najwidoczniej jakiś festiwal, bo grała sintoistyczna muzyka. Dojechałem do hostelu i miałem ochotę wyjść z aparatem, aby dorzucić trochę więcej zdjęć do galerii, ale za bardzo padało, więc tylko poszedłem coś zjeść.
Kategoria góry i dużo podjazdów, kraje / Japonia, po zmroku i nocne, setki i więcej, z sakwami, za granicą, Japonia / Hyōgo, Japonia / Ōsaka, wyprawy / Japonia latem 2019, rowery / Trek

Od zamku do zamku

  82.60  04:40
Zatrzymałem się w hotelu położonym przy arkadach. Nie miał więc własnego parkingu, dlatego personel skierował mnie na najbliższy dostępny. Jakże się zdziwiłem, gdy rano zastałem parking prawie pusty i... zamknięty. Z tablicy informacyjnej zrozumiałem, że jest to parking dla klientów arkad, czyli jest czynny od 10 do 10. Czekały mnie dwie nieproduktywne godziny.
Odebrałem rower, na którym była karteczka z ostrzeżeniem o usunięciu dobytku w przypadku zbyt długiego okresu parkowania. Raczej standard, chociaż wydaje mi się, że na ruchliwych ulicach w Tōkyō sprzątają rowery bez upomnienia i wtedy trzeba dostać się do strzeżonego parkingu i zapłacić kaucję. Na szczęście jedynymi tarapatami do tej pory związanymi z rowerem były te dzisiejsze.
Ruszyłem na wschód. Było upalnie już od rana. Nie odmówiłem sobie przejażdżki obok zamku. Nie chciałem jednak wstępować do środka, bo byłem już na tylu, że mogłem się domyślać, co czeka zwiedzających. Wjechałem na główną drogę i trzymałem się jej aż do Himeji. Nic ciekawego po drodze poza dużą liczbą aut. Nawet trafiłem na korek tak długi, jak wiosną, gdy auta oczekują na wjazd na parking przy parku z kwitnącymi wiśniami. Tym razem jednak nie znalazłem przyczyny korku, bo po dotarciu na jego początek widziałem tylko kurz odjeżdżających aut.
W Himeji oczywiście pojechałem pod zamek, który uważany jest za najpiękniejszy w Japonii, ale zajrzałem tylko na chwilę. Byłem w jego wnętrzu i tyle mi wystarczyło. Nic się nie zmienił, pomijając wieżyczkę w remoncie.
Kategoria góry i dużo podjazdów, kraje / Japonia, z sakwami, za granicą, Japonia / Hyōgo, Japonia / Okayama, wyprawy / Japonia latem 2019, rowery / Trek

Okayama

  19.64  01:26
Zaplanowałem krótki dystans, bo miało lać cały dzień, a krucho z bazą noclegową w tym regionie, aby dostać się gdzieś dalej.
Zebrałem się późno. Deszcz przestał padać, więc zrobiłem krótki objazd po Kurashiki. Zaczęło ciapać, gdy opuszczałem centrum. Potem na zmianę lunęło, przeszło, pojawił się kapuśniak. Do tego wiało w twarz.
Dowlokłem się do Okayamy, gdzie mogłem zameldować się wcześniej w hostelu. Mając jeszcze dużo czasu przed pracą, wyszedłem na obiad do baru z sushi. Zdałem sobie sprawę, że nie jadłem sushi chyba od dwóch miesięcy.
Pogoda się poprawiła na tyle, że słońce zaczęło smażyć. Jeszcze wyjdzie, że z tej prognozy deszczu na najbliższy tydzień wyjdą nici i złapie mnie japońskie lato. Nawet nie chcę o tym myśleć.
Kategoria kraje / Japonia, z sakwami, za granicą, Japonia / Okayama, wyprawy / Japonia latem 2019, rowery / Trek

Wracam do odwiedzonych miast

  65.29  04:32
Zostałem w Onomichi drugi dzień, aby odpocząć po szalonym weekendzie. Obawiałem się też burz nadawanych w prognozie, ale padało wyłącznie po nocach. Odwiedziłem dzięki temu wzgórze, na którym zatrzymałem się półtora roku temu. Dorzucam kilka zdjęć z wczoraj.
Ulice były mokre, gdy ruszałem, a po kilku chwilach nawet zaczęło kropić. Padało tylko przez godzinę, więc nie przemokłem, a w tak wysokiej temperaturze nawet nie chciałem niczego więcej na siebie zarzucać poza koszulką i spodenkami.
To był jakiś leniwy dzień. Chyba za krótko odpocząłem. Mam jednak nowe plany i chcę się ich trzymać. A dzień nie był ciekawy. Chciałem zatrzymać się w barze z sushi, ale wlokłem się tak bardzo, że zabrakło czasu. Kurashiki na szczęście zwiedziłem ostatnim razem, więc tutaj niczego nie straciłem. Wieczorem zaczęło porządnie lać. Mój biedny rower dzisiaj niestety nie otrzymał schronienia pod dachem.
Kategoria kraje / Japonia, z sakwami, za granicą, Japonia / Hiroshima, Japonia / Okayama, wyprawy / Japonia latem 2019, rowery / Trek

Po drugiej stronie wysp

  41.94  02:30
Ruszyłem leniwie. Prognoza pogody na najbliższy tydzień nie napawa optymizmem. Byłem przygotowany na jazdę w deszczu. Pojechałem najpierw zjeść śniadanie w sklepie wielobranżowym (tzw. konbini), potem zwiedziłem jedyną dzisiaj stację drogową (tzw. Michi-no-Eki) i zacząłem podjazd do mostu na kolejną wyspę. Mosty są bowiem odcinkami autostrady, ale ich część została przystosowana dla ruchu pieszych, rowerów i skuterów. Trzeba się tylko dostać kilkadziesiąt metrów na górę.
W miasteczku moją uwagę przyciągnęła pagoda stojąca na wzgórzu, więc w oczekiwaniu na deszcz, zatrzymałem się pod świątynią i zrobiłem sobie krótką pieszą wycieczkę na wzniesienie. Potem przejechałem kolejny most i jeszcze jeden. Nadal nie padało, gdy docierałem do ostatniego. Po męczącym weekendzie miałem jednak dość wspinaczki, więc skorzystałem z promu, aby przedostać się na Honshū. Tam tylko dojechałem do hostelu i zakończyłem ten nieprzewidywalny dzień. Deszcz zaczął padać późną nocą, ale tak się to skumulowało, że aż dostałem ostrzeżenia przed silną ulewą.
Kategoria kraje / Japonia, z sakwami, za granicą, Japonia / Ehime, Japonia / Hiroshima, wyprawy / Japonia latem 2019, rowery / Trek

Połowa Shimanami Kaidō

  130.78  07:37
Dzisiaj upał trzymał od samego poranka. Ruszyłem w górę rzeki. Nachylenie było niewielkie, więc jechało się nie najgorzej. Za to zjazd był stromy.
Matsuyamę, duże miasto stojące przede mną, ominąłem bocznymi, spokojnymi drogami. Wjechałem na przybrzeżną drogę, choć linia brzegowa nie była tak piękna, jak w innych częściach Japonii.
Na jednej ze stacji drogowych zauważyłem rowerową książeczkę kolekcjonerską. Kasjerka wyjaśniła, że wokół wyspy można zebrać pieczątki na stacjach drogowych i otrzymać nagrodę. Zupełnie jak moja koreańska przygoda. Tylko tutaj wyspa jest mniejsza. Ciekawy pomysł na kolejną podróż na Shikoku.
Dotarłem do Imabari, do wjazdu na szlak Shimanami Kaidō. Zastał mnie zmierzch, więc widoki były przepiękne. Niestety nie widziałem zachodu słońca, bo akurat przejeżdżałem przez wyspę. Zatrzymałem się w połowie szlaku w najbardziej przyjaznym rowerom hostelu jaki kiedykolwiek widziałem. Mają tu nawet pokoje z hakami do zawieszenia roweru.
Kategoria góry i dużo podjazdów, kraje / Japonia, setki i więcej, z sakwami, za granicą, Japonia / Ehime, wyprawy / Japonia latem 2019, rowery / Trek

Promem na Shikoku

  139.61  08:51
To był długi dzień. Zaczął się od pożegnania z gospodarzami domu gościnnego. Udałem się prosto do chramu Usa-jingū, który planowałem odwiedzić wczoraj, ale spędziłem wtedy za dużo czasu w górach i nie zdążyłem. Jest to spory obiekt, więc trzeba było się nachodzić i z braku czasu poszedłem tylko do głównego budynku.
Podjazd przez góry dzielące mnie od Beppu był lekki i przyjemny, bo nachylenie było niewielkie, a zachmurzone niebo przyniosło normalną temperaturę. Niestety to się zmieniło po drugiej stronie. Chmury przepadły i zaczęło być upalnie.
Planowałem zobaczyć 7 Piekieł Beppu, czym określane jest 7 gorących źródeł, które są bardziej do zwiedzania niż do kąpieli. Każde ma inny wygląd, a wstęp do wszystkich to osobna i spora opłata. Z tego powodu zrezygnowałem całkowicie z atrakcji.
W mieście Ōita upał zaczął doskwierać. Podczas postojów na światłach rower nagrzewał się tak bardzo, że aż parzył. Miasta wylane betonem ze znikomą roślinnością. Do tego słońce świecące pionowo, więc brak cienia ze strony budynków. Całe szczęście dalej pojawiły się nieliczne drzewa i choć dużej ochłody nie dawały, to można było pod nimi przeczekać na zielone. Dopiero przy obszarze przemysłowym znalazł się lasek ciągnący się przez kilka kilometrów. Tego w miastach brakuje dla ochłody – szerokie pasy zieleni z dużą liczbą drzew.
Jechałem na prom. Planowałem dostać się do niego i mieć sporo czasu na obiad i odpoczynek. Niestety coś nie wyszło, bo znalazłem się na miejscu na kilka minut przed rejsem. Całe szczęście procedura kupna biletu poszła sprawnie i – jako ostatni pasażer – znalazłem się na promie na Shikoku.
Miałem tyle planów związanych z Kyūshū, ale z powodu klęski żywiołowej na południu musiałem z nich zrezygnować. Teraz tylko chciałbym uciec od upałów, bo pora deszczowa wkrótce minie i dzisiejsze popołudniowe piekło będzie codziennością.
Po ponad godzinnym rejsie znalazłem się na wyspie. Miałem kawałek do celu, ale zapomniałem o sprawdzeniu drogi, a właściwie przekroju wysokości. Okazało się, że musiałem zrobić mnóstwo podjazdów. Wjechałem też do setki tunelów, zastał mnie zmrok, a na końcu podróży byłem wykończony. To był długi dzień.
Kategoria góry i dużo podjazdów, kraje / Japonia, po zmroku i nocne, setki i więcej, z sakwami, za granicą, Japonia / Ehime, Japonia / Ōita, wyprawy / Japonia latem 2019, rowery / Trek

Słodki yuzu

  43.73  02:18
Zatrzymałem się w nietypowym hotelu, bowiem został przekształcony na niego cały blok mieszkalny i każdy pokój hotelowy to było w rzeczywistości osobne mieszkanie. Jedno z mieszkań pełniło również rolę sali restauracyjnej, gdzie podano śniadanie. Bufet dla pięciu gości.
Ruszyłem wczesnym rankiem, bo wpadłem na pewien pomysł. Było pochmurno, zupełnie jak w czasie pory deszczowej sprzed dwóch lat. Jazda szła mi całkiem nieźle, do czasu gdy trafiłem na stację drogową. Może raczej powinienem powiedzieć: do raju. Znalazłem tam milion przeróżnych produktów o słodkim smaku yuzu. Nie mogłem się powstrzymać, aby czegoś nie kupić. Tym razem wypadło na marmoladę. Jadłem taką kilka razy i była przepyszna. Potem zatrzymały mnie jeszcze dwie stacje drogowe, aż dotarłem do domu gościnnego. Oczywiście spóźniony przez moją fascynację cytrusami.

Kategoria kraje / Japonia, z sakwami, za granicą, Japonia / Fukuoka, Japonia / Ōita, wyprawy / Japonia latem 2019, rowery / Trek

Kategorie

Archiwum

Moje rowery