Plan był prosty – dostać się lasami do Nekli i wrócić z wiatrem. Wyjątkowo zrobiłem sobie kolację przed wyruszeniem, aby zjeść dzisiaj o normalnej porze gdzieś w trasie. Niestety zanim się zorganizowałem, minęła godz. 18. Nie widziałem tej podróży w jasnych barwach, ale mimo wszystko wyruszyłem.
Z początku chciałem pojechać kawałeczek Piastowskim Traktem Rowerowym, szlakiem biegnącym z Poznania przez Pobiedziska. Aby skrócić sobie drogę zrezygnowałem z dojazdu do Malty i ruszyłem wzdłuż drogi krajowej. Myślałem, że będę musiał na nią wjechać, ale ostatecznie drogami dla rowerów i uliczkami osiedlowymi dotarłem do wspomnianego szlaku. Ostatecznie – w Gruszczynie – gdy słońce czerwieniało nad horyzontem, zrezygnowałem z dzisiejszego planu i skierowałem się do Mielna. Gdy słońce zaszło, a mgły pokazały się w dolinkach, temperatura zaczęła spadać poniżej 14 °C. Miałem ciepłą bluzę i szybko wróciłem z wiatrem do Poznania. Z powodu niedosytu przejechałem się jeszcze do centrum miasta, żeby potem spokojnie dotrzeć do mojego osiedla.