Jawor zrobił mi taką niespodziankę, że skręcając w złą stronę i nie chcąc jechać przez Rynek, dojechałem do zamku. Teraz już wiem, że mijałem go kilkakrotnie, nie zwracając nawet uwagi, że on tutaj jest. Niestety jego wygląd bardzo odstrasza, głównie przez ostatnie przeznaczenie tego miejsca, jakim było więzienie do lat 50. ubiegłego wieku. Teraz jest tam kilka lokali usługowych, ale na wyższych piętrach wciąż tkwią kraty w oknach.
Po obejrzeniu całego zamku przyszła pora na powrót przez Stary Jawor. Wymyśliłem po drodze, że pojadę przez Bartoszów, żeby wykorzystać cały dostępny czas przed zmierzchem. Skręciłem na Złotniki i tędy dojechałem do stacji kolejowej Nowa Wieś Legnicka, a że obok torów biegła droga, to moim zwyczajem postanowiłem ją zbadać. Jechałem najpierw po bruku, później po drodze terenowej, która z czasem przekształciła się w ścieżkę, a w sumie w singletrack za sprawą miejscowych rowerzystów. Jedynym problemem są tutaj krzaki, które niebezpiecznie zasłaniają dalszą drogę (nie jest to z pewnością jednokierunkowa).
