Wiosna zbliża się powoli. Od kilku dni źle się czułem i widocznie mój organizm stawiał mi ultimatum – albo wsiadam na rower, albo wędruję do łóżka. Wybrałem – rzecz jasna – rower mimo kałuż i śniegu widocznych za oknem. Temperatura ok. 1 °C. Na początku jazdy było mi zimno w twarz, ale jak zwykle po kilku kilometrach nieprzyjemność minęła.
Ruszyłem jak zwykle przez Park Miejski. Nie była to dobra decyzja, bo zamarznięte błoto śniegowe skutecznie utrudniało jazdę, jednak udało mi się bez zatrzymania i poślizgu dojechać do mostku. Ścieżka do wałów też była pokryta śniegiem, więc pojechałem przez osiedle, przez które zwykle chodzę do Decathlonu.
Dalej starą drogą przez Legnickie Pole do Księginic, ponieważ chciałem zobaczyć jak idą prace nad elektrownią wiatrową. Koniec jest planowany na lipiec br., więc przejażdżka tędy raz w miesiącu pozwoli mi zobaczyć przebieg prac. Zaczął doskwierać wiatr, a po nim przyszła mżawka. Ruszyłem więc do domu z szybszym tempem, aby zdążyć przed zmrokiem.