Temperatura była bliska zeru, lecz wiatr słabszy niż ostatnio, więc postanowiłem trochę pojeździć po okolicach Legnicy. Plan nie do końca udany, ale to dopiero początek sezonu i zdążę się nacieszyć widokami nawet bardziej zielonymi.
Przez Park Miejski i Ludwikowo dojechałem do niebieskiego szlaku pieszego. Jak teraz wyczytałem – jest to Szlak Polskiej Miedzi. Biegnie ze Złotoryi do Głogowa i ma 112 km. Kusi mnie, żeby kiedyś go zdobyć :)
Poszukując informacji o tym szlaku natrafiłem też na informację o budynkach, które początkowo wziąłem za Białkę. Podobno jest gdzieś tam Willa Włoska, obiekt prawem chroniony. Jeszcze tam się pojawię, żeby samemu zobaczyć tę ruinę.
Wracając do podróży – w Smokowicach jechałem dalej szlakiem, mijając drzewo, na którym był dodatkowo znak szlaku żółtego. Nie zauważyłem więcej go, a jest to szlak dookoła Legnicy, którym planuję się przejechać. Teraz zastanawiam się czy aby nie zgubię się po drodze, jak to było pod Alwernią, gdy jechałem po szlaku pomarańczowym.
Planowałem pojechać przez Szymanowice, ale przegapiłem drogę i pojechałem prosto, dalej jadąc szlakiem niebieskim. Tuż przed Wilczycami zaczęło prószyć śniegiem i tak już do końca mojej jazdy. Dojechałem do wsi, szlak uciekł w lewo, ja skręciłem w prawo i trafiłem na kolejny szlak – zielony. Ten zaś przepadł, prawdopodobnie przez moją nieuwagę, bo pojechałem przez ruchliwą drogę do Czerwonego Kościoła. Sądziłem, że można przejechać przez tę miejscowość, ale pomyliłem się i plan dotarcia do Pątnówka przepadł. Dojechałem do końca drogi, za którą rozciągało się już tylko pole. Po krótkiej chwili namysłu uznałem, że nie będę ryzykował kopania się w błocie i zawróciłem, wjeżdżając na ul. Złotoryjską. Paroma drogami dla rowerów i ulicami dotarłem do domu z przemarzniętymi dłońmi i stopami.