Prognoza pogody zapowiadała wieczorny deszcz, a mnie zeszło niestety do wieczora i przed godz. 19 dopiero wyruszyłem. Mimo prognozy, zaplanowałem 60-kilometrową trasę, która okroiła się do 30 km, gdy niepokojąca chmura szła w moim kierunku. Dojechałem do rozdroża, gdzie szlaki wiodą do Białego Kościoła i Ojcowa. Pojechałem oczywiście do pierwszej miejscowości, bo tą drogą jeszcze się nie poruszałem. I raczej tam nie wrócę. Podjazd jak pod Górzec ;d Później jeszcze szybki zjazd krajową 94 (ładnie się tam mknie) i jestem suchy w domu. W ogóle deszczu nie było, przez co jestem lekko zły :)
Od tej pory będę wpisywał czas jazdy z licznika, a nie z danych śladu GPS jak do tej pory, ponieważ zauważyłem, że średnia prędkość jazdy jest w drugim wypadku bardzo niska, a statystyki są po to, by się nimi chwalić ;]