Wróciłem z gór, a jako że dzień był jeszcze młody, to odstawiłem sakwy i pojechałem szukać jesieni. Po tygodniu nieobecności zastałem miasto niemal bezlistne. Pojechałem do Lasku Marcelińskiego, gdzie jeszcze tej jesieni trochę zostało. Potem krótko po mieście i wróciłem zanim się ściemniło.
