Wyszedłem wieczorem, gdy temperatura pozwoliła. Znów po mieście. Niestety trafiłem na dziury w jezdni i złapałem kapcia. Irlandzkie drogi, choć koszmarnie nierówne, nie były tak dziurawe. Łatka długo nie wytrzymała, bo po naprawie szybko zabrakło powietrza. Nie chciało mi się ponownie dłubać przy dętce, więc zatrzymałem się kilka razy na pompowanie i tak doczołgałem się do domu. Pogryzły mnie komary na postojach.
