Ruszyłem na południowy wschód, żeby wrócić na szlak EuroVelo 1. Wały otaczające irlandzkie drogi spisywały się i wiatr boczny tylko świszczał nad głową, nie utrudniając mi jazdy. Do czasu, bo tylko wjechałem na szlak, który biegł na zachód, to wygody się skończyły.
Mozolnie pokonywałem kilometry. Na niebie chmury walczyły ze słońcem. Pojawiły się też takie granatowe, ale poza mżawką i krótkim deszczem nie było niczego, co widziałem w prognozie pogody.
Zahaczyłem jeszcze o wiadukt kolejowy na prawie nieczynnej linii kolejowej i dotarłem na kemping na farmie. Były swojskie zapachy, scena z muzyką i nawet wiatr ustał.
