Zabrakło prądu, więc wyszedłem wcześniej na rower. Mając kawał dnia, wybrałem się pod miasto. Odwiedziłem Szachty, na których dawno mnie nie było, potem w Szreniawie wjechałem na drogę dla kaskaderów wzdłuż dawnej krajówki. Już miałem ją zachwalać, gdy dotarłem do Rosnówka. Objazd po niebezpiecznej nawierzchni, do tego nieprawidłowe lub brak oznakowania. Ktoś tu nienawidzi rowerzystów. Jakoś dotarłem do Stęszewa i wróciłem po normalnych drogach do domu.