Wyzwaniem na dzisiaj było odnaleźć pudło na rower. Nie spodziewałem się aż tak wysokiego poziomu trudności. Odwiedziłem kilkanaście sklepów z rowerami zanim się udało. Uznałem, że spakuję rower za sklepem i zamówię transport na lotnisko. W jakim błędzie byłem! Rower sprawnie udało mi się rozebrać, ale żadna firma nie mogła go zabrać. W poszukiwaniach pomógł mi pracownik sklepu, choć głupio mi było zajmować jego czas. Ostatecznie wezwałem taksówkę, żeby przetransportować pudło do hotelu. Ledwo zmieściła się, ale kolejny sukces. W hotelu mieli usługę transportu, jednak okazało się, że rower był na to za duży. Do innej, obiecującej firmy nie udało się dodzwonić, bo byli po godzinach pracy, więc rozłożę stres na kolejny dzień. Nie zrobiłem ani jednego zdjęcia, więc dołączam kilka ze spaceru po Ueno, gdzie rozpoczął się festiwal letni. Połaziłem też po uliczkach z restauracjami wypełnionymi ludźmi po brzegi. Dzisiaj było dość pochmurnie, ale gorąc i tak dawał się we znaki, bo się odwodniłem. Po zmroku termometry pokazywały 31 °C, a wilgotność była absurdalna. Człowiek pocił się od samego oddychania. Wszyscy wokół powtarzali jak mantrę: „atsui”, czyli gorąco. To już ostatnia wycieczka tej wyprawy. Koniec z codziennymi wpisami (przez 4 miesiące miałem tylko jeden dzień przerwy), bo pewnie już nie będzie mi się chciało jeździć w upałach, nawet jeśli będą bardziej znośne od japońskich. Pokonałem 8,3 tys. km, zobaczyłem dużo, jeszcze więcej zostało do zobaczenia. Następnym razem chciałbym wrócić tutaj jesienią, ale to już nie w tym roku.
Komentarze (5)
Marecki, mnie też czasem chodzą po głowie pomysły pozbycia się roweru podczas wypraw z użyciem samolotu, ale za dużo z tym kłopotu, żeby potem znaleźć nowy :) yurek55, książki nie planuję pisać, choć to dzisiaj takie powszechne. Zawsze możesz wrócić do starszych wypraw :) panther, też tak myślę, ale znam siebie i nowych nie będzie wiele :) Trollking, za dnia też tyle było dzięki chmurom ;) Po weekendzie spędzonym na spacerach mogę to potwierdzić. To nie jest miasto dla mnie :)
31 stopni? W Poznaniu było dzisiaj 34 :) Dzięki za tę wyprawę, super się czytało. Tokyo jak widzę to nie jest miejsce do życia, chyba że takie z serialu "Alice in Borderland" :)
Jak mieszkałem w Holandii w 2017 roku, kupiłem sobie za 200 juro crossa do pomykania po Geldrii. Chciałem go przyweiźć do Polski, ale nie znalazłem na szybko paki do przewozu. Sprzedałem go współlokatorom za tę samą cenę :)
Rower towarzyszył mi od małego. Przez wiele lat jeździłem na Romecie. W 2012 kupiłem Treka, który na poważnie wciągnął mnie w turystykę rowerową. Przejechałem na nim Islandię i Koreę. Kolejnym połykaczem kilometrów stała się kolarzówka GT, która w duecie z trzecim kołem towarzyszyła mi podczas wyprawy wokół Japonii i Tajwanu. Szukając nowego partnera wyprawowego w trudnych czasach, trafiłem na gravel podrzędnej marki. Mimo to prowadził mnie ku przygodzie po Norwegii i Szkocji. Do tego lubię utrwalać na fotografii ładne rzeczy i widoki.