Trwa ładowanie…
Trwa ładowanie…

Widzisz podstawowy wygląd strony. Wystąpił problem z serwerem plików. Napisz do mnie, gdyby problem występował zbyt długo.

Andrzej na rowerze

Brodnica

  87.20  04:23
Nie miałem pomysłu na wycieczkę. Z początku chciałem kręcić się po przedmieściach Poznania, ale wiedziałem, że nie jest to najlepszy pomysł, dlatego rzuciłem okiem na mapę zaliczonych gmin i obrałem kurs na Brodnicę. Ruszyłem na południe szlakiem R9. Prowadzi on asfaltami i drogami dla rowerów. Te drugie niestety są najczęściej rozlatującymi się chodnikami, po których nie warto jeździć. Odradzam ten szlak.
Nie byłem w najlepszej formie. Już na początku jazdy prawie doszło do kolizji z biegnącym pieszym, który wyskoczył zza rogu budynku. Na szczęście zdążył wyhamować i nie wpadł na mnie. Kolejne zło pojawiło się w Puszczykowie, gdy kierowca tira zepchnął mnie z drogi. Chwilę potem inny kierowca małego dostawczaka prawie powtórzył wyczyn poprzednika, ale za późno zaczął skręcać w prawo i nie udało mu się to. Wiem, że zrobił to z premedytacją, bo po próbie zepchnięcia mnie zjechał na środek drogi. Powinienem zainwestować w jakąś kamerkę i zgłaszać na policję tych wszystkich potencjalnych morderców.
W Brodnicy zobaczyłem tylko kościół. Mają też jakiś pałac, ale dostępny tylko dla mieszkańców, więc nawet go nie oglądałem. Wbrew moim upodobaniom wróciłem do Poznania tą samą drogą. Nie lubię tego robić, ale jakoś nie czułem się na siłach, aby szukać innej drogi. Jak na złość powrót miałem pod wiatr.
Miałem ochotę na odrobinę terenu, dlatego wjechałem do Wielkopolskiego Parku Narodowego. Moją uwagę przykuł znak zakazu wjazdu rowerem na jedną ze ścieżek. Dyrekcja parku widocznie się zdenerwowała na to, że rowerzyści nie patrzą na znaki na drzewach.
Jechałem strasznie wolnym tempem, bo wciąż mam ten felerny łańcuch. Nie mogłem znaleźć wolnej chwili, aby wyczyścić pozostałe dwa łańcuchy i to są skutki. Na szczęście nie minąłem zbyt wielu rowerzystów, żaden z nich także nie wystawił na próbę niczyich nerwów i nie pędził jak tępe ciele. Ostatnie opady deszczu chyba zniechęciły większość osób do wjazdu w teren.
Mieszkam w Poznaniu już kilka miesięcy i zauważyłem, że to miasto bardzo źle wpłynęło na moją cierpliwość i moją tolerancję. Podczas wizyty w Krakowie tydzień temu znacząco irytowali mnie piesi i rowerzyści. Nie odczuwałem tego tak silnie podczas mojego pobytu w Krakowie przez poprzednie 2 lata. Powoli zaczynam się obawiać tego, czy będę potrafił zamieszkać w jakimś normalnym mieście. W takim tempie zdarzeń, jakie przytrafiają mi się w Poznaniu, mogę całkiem zatracić nadzieje pokładane w ludziach. Muszę jak najszybciej wynieść się z tego miasta.

Kategoria Polska / wielkopolskie, kraje / Polska, Wielkopolski Park Narodowy, terenowe, rowery / Trek
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa awego
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

Nie ma jeszcze komentarzy.
Tatry, dzień 7. Powrót
Dwójką po Zielonce

Kategorie

Archiwum

Moje rowery