Trwa ładowanie…
Trwa ładowanie…

Widzisz podstawowy wygląd strony. Wystąpił problem z serwerem plików. Napisz do mnie, gdyby problem występował zbyt długo.

Andrzej na rowerze

Śmigiel

  176.52  08:19
Tego pięknego dnia wybrałem się do Śmigla. Było bardzo słonecznie, ale chłodny wiatr rekompensował niekorzystną temperaturę.
Mój napęd jest w coraz gorszym stanie. Zauważyłem ostatnio, że kółka tylnej przerzutki są bardzo zużyte i mocno hałasują nawet przy nasmarowanym łańcuchu. Nie mam szczęścia w znajdowaniu sklepów rowerowych. Zajechałem dzisiaj do jednego, w którym byłem na początku tygodnia. Mieli sprowadzić kółka, bo skończyły im się, ale zamówienie bardzo im się opóźnia. Chyba poszukam innego sklepu.
Udało mi się wydostać z tego beznadziejnego Poznania i mogłem zacząć jechać normalnie. Niestety zapomniałem o nasmarowaniu łańcucha i całą drogę jechało się ciężko, i głośno. Nie spotkałem na szczęście zbyt wielu ludzi, więc wstyd był mniejszy.
Terenu nie było dużo. Drogę umilały mi widoki zielonych łanów zbóż, bo cóż innego mógłbym oglądać na tej nudnej Wysoczyźnie Poznańskiej? No, może wiekowe budynki czy ruiny pałacu z 1697 w Konarzewie, ale to i tak jest dalekie temu, co kocham, czyli górom. Droga przez wsi była nieciekawa, aż dojechałem do Czacza. Przedziwna miejscowość. Co chwila mijałem jakieś budy z rowerami, krzesłami czy lampami wystawionymi przy ulicy. Byłem zdezorientowany. Już myślałem o tym, aby zatrzymać się i rozejrzeć, ale jakbym miał z takim bagażem wracać do domu, to od razu się rozmyśliłem. Jak się okazało, jest tutaj największy w Polsce targ rzeczy używanych. Szkoda, że nie patrzyłem na numery rejestracyjne aut. Jestem ciekaw z jak daleka ludzie tam przybywają, a aut było bardzo dużo.
W Śmiglu widziałem dużo ładnych kościołów, ale są zlokalizowane w takich miejscach, że albo nie umiałem się do nich dostać, albo ciężko było je ująć w obiektywie. W dodatku to prażące słońce. Jak to dobrze, że stamtąd miałem z wiatrem i ze słońcem w plecy. Mogłem zacząć spokojnie wracać do domu. Zorientowałem się, że niestety nie mam mapy rejonów 5 km na południe od Kościana, przez co miałem mały problem. Mały, ponieważ przed wyjazdem ściągnąłem na telefon plan, który wyrysowałem kilka tygodni temu. Dzięki temu na białym tle widziałem linię, której musiałem się jedynie trzymać, aby dotrzeć do kolejnego celu – Śremu. Kilka razy zbłądziłem, raz zatrzymałem się pod sklepem i raz wpadłem do lasu, gdy skusiła mnie strzałka z opisem „Diabelski kamień”. Nie mam pojęcia, czy chodziło o kamień pod tabliczką, czy o jakiś głęboko w lesie, ale tego drugiego nie znalazłem – zbyt wysokie krzaki zdołały mnie zawrócić.
Nie zrozumiałem Śremu. Choć jest to jedno z najstarszych polskich miast, nie znalazłem jego centrum (mimo że 2 razy kierowałem się znakami) ani żadnego charakterystycznego obiektu. Pojechałem dalej, ale już inną drogą, niż tą, którą zaplanowałem pojechać. Nie miałem już sił, a ilość terenu, który był w planie stanowczo mnie nie zachęcał. Wybrałem asfalt. Minąłem Rogaliński Park Krajobrazowy, pod którym zatrzymałem się przy mapie. Postaram się wkrótce odwiedzić to miejsce, bo jest tam kilka szlaków. Mam nadzieję, że są one w dobrym stanie.
W diabelskim Poznaniu udało mi się dostać do centrum. Nie mam sił na to miasto. Na pewno tutaj długo nie zostanę. To nie na moje nerwy. Musiałbym przestać wychodzić z domu, bo miasto jest nieprzyjazne zarówno rowerzystom, jak i pieszym. Tutaj stawiają tylko na auta. Jedyną rzeczą, do której Poznań się na coś przydał była droga dla rowerów do mojego osiedla. Nie znoszę jej, bo jest nierówna i niebezpieczna, ale do rozjazdu była lepsza niż ulica.
Kategoria setki i więcej, Polska / wielkopolskie, kraje / Polska, rowery / Trek
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa woscs
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

Nie ma jeszcze komentarzy.
Poligon Biedrusko
Twierdza Poznań, część 1

Kategorie

Archiwum

Moje rowery