Wczoraj padał deszcz, na dzisiaj też zapowiadali przelotne opady, więc nie było mowy o kontynuacji zwiedzania Twierdzy Kraków. Postanowiłem, że pojadę do Decathlonu, żeby w końcu kupić nową dętkę, bo nie miałem ochoty na zabawę z szukaniem dziury. Może innym razem.
Jak tylko wyszedłem, to zaczęło kropić. Postanowiłem szybko się dostać do sklepu. Na początek skierowałem się na Rondo Mogilskie, ale tam skręciłem w złym kierunku. Na Rondzie Grzegórzeckim skorygowałem drogę i Alejami Pokoju dojechałem do celu. Podobno likwidują ten Decathlon, tak usłyszałem tam od kogoś. Nie zauważyłem jednak szału wyprzedaży, więc albo robią to po cichu, albo po prostu ktoś sobie stroił żarty.
Myślałem, żeby doczepić się do dzisiejszej masy krytycznej, jednak nie udało mi się dotrzeć na 18. I tak było chłodno, więc wolałem wrócić do domu. Na szczęście się nie rozpadało. Najpierw odrobinę pobłądziłem, próbując przedostać się przez tory na Mogilskiej, a później jeszcze dojechałem do dworca PKS, z którego dalej już się na rowerze nie da pojechać przez wszędobylskie zakazy. Zawróciłem się kawałek i pojechałem przejazdem rowerowym w tunelu pod dworcem PKP. Jeżeli pogoda pozwoli, to jutro pojadę do Gorczańskiego Parku Narodowego.