Rozważałem między łyżwami i rowerem, bo miało padać, ale spojrzałem na radar opadów i nie wyglądało to źle. Wyszedłem na godzinkę, przejechałem się do centrum w poszukiwaniu pączków, ale kolejki przed pączkarniami były tak absurdalne, że zrezygnowałem z pomysłu. I tak na ostatnich kilometrach złapał mnie deszcz.
