Co innego mogło mnie obudzić, jak nie słońce? Tym razem drzewo, pod którym się rozbiłem, dawało nieco więcej cienia, więc miałem jedynie 24 °C w namiocie. Zapowiadał się kolejny upalny dzień.
Dzisiaj było bardzo mało atrakcji. Przejechałem jedynie obok rezerwatu przyrody Stabbursnes, który jest siedliskiem wielu gatunków ptaków, a do tego wygląda nietypowo z głazami rozrzuconymi na całych mokradłach. Komary i inne paskudztwa gryzły w cieniu jak oszalałe. Temperatura dochodziła nawet do 35 °C. Jechałem cały czas na południe wzdłuż fiordu Porsanger, cały czas pod słońce. Do tego wiało w twarz. O ile przed południem było to rześkie powietrze, o tyle później buchało ciepłem niczym z piekarnika.
Według ostatnich informacji z frontu strajkowego początek strajku lotników został przełożony z dzisiaj na poniedziałek, czyli na dzień mojego wylotu. Nadal status lotu do Oslo to „prawdopodobnie zostanie odwołany, jeśli nastąpi strajk”. Będę więc do ostatniej minuty czekał z informacją o strajku. Być może będę siedział w samolocie, gdy strajk zostanie ogłoszony, ponownie przesunięty lub odwołany.
Spieszyłem się do Lakselv przed zamknięciem jedynego sklepu rowerowego. Udało się, dostałem karton na rower… elektryczny. Gigantyczne pudło, które będę musiał poprzycinać, bo z pewnością nie zmieści się do samolotu. Już poprzednie ledwo wchodziło na taśmę skanera na lotnisku. Problemem logistycznym było przetransportowanie tego na kemping, gdzie zaplanowałem spędzić resztę urlopu. Nie udało mi się w żaden sposób przymocować kartonu do roweru, więc zostawiłem swój pojazd i ruszyłem pieszo. Zwykłe pudło, a tyle problemów. Udało mi się donieść je na plecach, ale była to okropnie wyczerpująca wędrówka. Na kempingu poznałem Fina, który zaoferował, że przechowa pudło w domku u siebie, bo jutro ma padać. Potem jeszcze podrzucił mnie do miasta, żebym nie musiał iść do roweru. Odwiedziłem jeszcze kilka sklepów, bo jutro wszystko ma być zamknięte, jak co niedzielę, a potrzebowałem folii do owinięcia sakw, aby stworzyć z nich jeden bagaż. Do tego chciałem kupić trochę słodkości dla znajomych i dla siebie. Dobrze, że na kempingu była lodówka, bo w tym upale wszystko rozmemłałoby się.