Kolejna deszczowa noc i kolejny słoneczny dzień. Ranek był bardzo pochmurny, jakby miało dalej padać, ale pojechałem ponownie do Gionu. Spodobało mi się tam. Chciałem pojechać wcześnie rano, ale zaspałem i zastałem same tłumy.
W sumie dużo opowiadał nie będę, bo niewiele nowego widziałem. Zatrzymałem się na przypadkowym parkingu i nie wiadomo skąd podszedł do mnie parkingowy po opłatę. 200 jenów, no trudno, ale nie spodziewałem się, że jest to opłata dzienna za możliwość parkowania na kilku parkingach w całym mieście. Bardzo dobre rozwiązanie. Odwiedziłem te same miejsca, aby uchwycić jeszcze kilka zdjęć, w parę miejsc wszedłem po raz pierwszy, znalazłem jeszcze 2 sklepy z gadżetami studia Ghibli, minąłem tysiące ludzi, z czego połowa to Chińczycy. Zebrałem się do powrotu wcześnie przed południem, bo zmęczyły mnie korki wśród pieszych.
Pojechałem pod główną stację kolejową, aby odwiedzić sklep Yodobashi Camera. W Sendai mieli warsztat rowerowy, więc pomyślałem, że w Kyōto też taki znajdę, ale się pomyliłem. Będę musiał szukać dalej sposobu na podreperowanie roweru.
Wstąpiłem jeszcze do świątyni Tō-ji, aby porównać pagodę z tą widzianą w Gionie. Cóż, są bardzo podobne. Różnica jest taka, że Tō-ji jest otoczona zielenią.