Planowałem zrobić plan z zeszłego tygodnia, ale zaspałem, a jak już wstałem, to nie czułem się najlepiej. Nie mogłem jednak siedzieć cały czas w domu. W końcu zebrałem się i pojechałem na wieczorną przejażdżkę.
Wybrałem mojego staruszka, bo wczoraj lało i ruszyłem na zachodni klin zieleni, gdzie mogłem się schować przed silnym wiatrem. Momentami zaczynałem się zastanawiać, czy to był dobry pomysł, bo błoto było niemożliwe. Czasem zdarzały się utwardzone odcinki, ale mlaskanie towarzyszyło mi przez cały przejazd terenem.
Wyjechałem z terenu i zamiast jechać do domu przez Strzeszyn, pojechałem, aby sprawdzić, dokąd biegnie nowa droga dla rowerów. Typowa droga dla rowerów. Zasypana liśćmi i od ostatniego mrozu zaczęła być śliska. Do tego prowadzi donikąd, bo próbując się odnaleźć, wróciłem prawie do punktu wyjścia. A potem już prosto do domu.