Trwa ładowanie…
Widzisz podstawowy wygląd strony. Wystąpił problem z serwerem plików. Napisz do mnie, gdyby problem występował zbyt długo.

Andrzej na rowerze

Jawor

51.6802:11
Dzisiaj zapowiadała się grupowa wycieczka na ok. 60 km. Jeszcze przed wyjazdem rozmawiałem z Bożeną. Ona niestety, widząc wiatr silniejszy od prognozowanego, bała się nawrotu przeziębienia i zrezygnowała. Ruszyłem do parku, gdzie mieli czekać pozostali (w sumie nawet nie wiedziałem kto). Przez pół godziny krążyłem po ścieżkach, czekając na jakąkolwiek znajomą twarz, ale bezskutecznie.
Wyjątkowo do nagrania trasy użyłem aplikacji Traseo, ponieważ ta, z której zwykle korzystam (Moje trasy od Google) nie potrafiła znaleźć przez ponad 3 km jazdy żadnego satelity. Nie lubię Traseo, bo skraca ilość punktów do jednego tysiąca, także przejeżdżając idealnie prostą, 10-kilometrową drogę przy idealnym zasięgu satelitów, na mapie pojawiłyby się tylko 2 punkty – początku i końca. Pominięte więc zostałyby wszelkie wzniesienia czy zmiany prędkości jazdy.
Nie miałem dużego wyboru, bo temperatura wynosiła nieco ponad 5 °C, więc na długą jazdę się nie zapowiadało. Skierowałem się do Warmątowic Sienkiewiczowskich, z których był plan powrotu przez Legnickie Pole. Postanowiłem jednak, że pojadę do Jawora. Nim do niego dojechałem, słońce wyjrzało zza chmur i zaczęło się robić gorąco, mimo że temperatura maksymalnie dochodziła do 7,5 °C.
W Starym Jaworze przystanąłem przed drogą do Piotrowic i zastanawiałem się nad Myśliborzem. Rozmyśliłem się, bo zaczynało mi się robić zimno w stopy, chociaż miałem w plecaku zwykłe buty, w których minionej zimy było mi ciepło. Nie zakładałem ich, bo lepiej się jedzie w butach z zatrzaskami.
W Jaworze blachosmród wyprzedził mnie, żeby skręcić w prawo. Powoli zaczynam się przyzwyczajać. Tym razem kierowała blondi.
Ta droga do Legnickiego Pola byłaby bardzo dobra, gdyby tylko w Ogonowicach powstał przynajmniej chodnik. Bruk, prowadzący przez wieś, stracił swoją ważność kilkadziesiąt lat temu. Rowerem jedzie się okropnie ciężko, zwłaszcza mając przemarznięte stopy, które na każdej nierówności zaczynają boleć od wibracji.
W Legnickim Polu zmieniłem zdanie, co do jazdy przez Gniewomierz i skierowałem się na Księginice. Stąd już niestety pod wiatr, który był znacznie silniejszy niż prognozowano. W sumie całą drogę miałem pod wiatr. Może za szybko jechałem?
Kategoria Polska / dolnośląskie, kraje / Polska, rowery / Trek
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa iesci
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

Nie ma jeszcze komentarzy.
Pod Górzcem, pod Chełmkiem
W deszczu po lasach lubińskich

Kategorie

Archiwum

Moje rowery