Po dwóch dniach jazdy z ciężkimi sakwami znów muszę przyzwyczaić się do lekkiego roweru.
Zapowiada się bardzo deszczowy tydzień. Postanowiłem skorzystać z przejaśnienia i pojechać do miasta, aby załatwić kilka spraw. Najpierw musiałem zdjąć łańcuch, na którym przejechałem ponad 470 km i założyć zapasowy. Dowiedziałem się, że prawie zgubiłem kółko tylnej przerzutki – śruba się wykręciła z niewiadomych powodów. Przecież zawsze dokręcam je z odpowiednią siłą.
Po wizytach w markecie oraz kafejce internetowej trzeba było wracać do domu. Niestety pogoda się zepsuła i od czasu do czasu kropiło. Postanowiłem wrócić jak najkrótszą, choć niestety nie najbezpieczniejszą drogą główną. Rozpadało się na dobre i do domu wróciłem mokry. Szkoda mi łańcucha, bo przecież nic biedny nie zrobił, żeby go tak deszczem traktować.