Ale chłodno. Wyszedłem późno, bo pojawiło się kilka kosmetycznych zmian na Bikestats, a mój blog jest na tyle udziwniony, że wolałem go dostosować, aby działał bez zarzutów. Pokręciłem się trochę po Lasku Marcelińskim, trochę po centrum i wróciłem na zasmrodzony Górczyn. Po drodze minąłem straż miejską spisującą samobójców za jazdę na czerwonym i bez świateł.