Miałem jechać do Puszczy Noteckiej z aparatem, aby uchwycić trochę jesiennych widoków, ale zaspałem. W sumie nie straciłem wiele, bo niebo było całkowicie zachmurzone, a potem nawet zaczęło padać. Dopiero po południu wyjrzało słońce i zachęciło do wyjścia. Ubrałem się ciut za cienko, bo chłodny wiatr przeszkadzał, ale po paru kilometrach rozgrzałem się i było lepiej.
Zaplanowałem pojechać najpierw do Stęszewa po bocznych drogach. Za Trzebawem wpadłem na źle oznaczoną drogę, która okazała się być drogą gruntową, do tego z olbrzymią tarką. Drgania spowodowały, że po raz kolejny ułamał się uchwyt w tylnej lampce. Tym razem kompletnie i nie miałem jak go przymocować. Chciałem jechać do Mosiny, a potem pokręcić się po centrum Poznania, ale zmieniłem plany i ruszyłem prosto do domu (prawie, bo bez światła wolałem nie ryzykować jazdą po krajówce).