Trwa ładowanie…
Trwa ładowanie…

Widzisz podstawowy wygląd strony. Wystąpił problem z serwerem plików. Napisz do mnie, gdyby problem występował zbyt długo.

Andrzej na rowerze

Wpisy archiwalne w miesiącu

Październik, 2019

Dystans całkowity:847.86 km (w terenie 19.75 km; 2.33%)
Czas w ruchu:35:55
Średnia prędkość:20.48 km/h
Maksymalna prędkość:59.28 km/h
Suma podjazdów:5601 m
Liczba aktywności:13
Średnio na aktywność:65.22 km i 3h 15m
Więcej statystyk

Park Kulturowy Kotliny Jeleniogórskiej

  26.44  01:16
Mając jeszcze sporo dnia, chciałem podkręcić się po okolicy. Przyjechałem tutaj z dwóch powodów. Głównym była tęsknota za złotą jesienią sprzed roku. Nie chciałem zatrzymywać się w tym samym miejscu, chociaż nawet podobało mi się tam. Trafiłem za to na informację o parku kulturowym, łączącym 20 obiektów wokół Kotliny Jeleniogórskiej. Postanowiłem zatrzymać się w jego centrum. Tak też trafiłem do Mysłakowic. Część pałaców i zamków już widziałem. Niektóre z zewnątrz, kilka również od wewnątrz. Miałem więc plan odpocząć w górach w złotojesiennej scenerii, odkrywając perełki polskiej kultury.
Pojechałem do Miłkowa, gdzie był jeden z pałaców. Mieści obecnie hotel, więc zaledwie rzuciłem na niego okiem. Tak samo w Bukowcu, a potem i Łomnicy. Zbliżał się zmierzch, więc ostatecznie nawet nie szukałem informacji o możliwości zwiedzania obiektów.

Kategoria kraje / Polska, Polska / dolnośląskie, po zmroku i nocne, wyprawy / Dolny Śląsk 2019, rowery / GT

W zamku Książ

  61.65  03:05
Wziąłem wolne. Po czterogodzinnej podróży znalazłem się wczoraj wieczorem w Świebodzicach. Tyle razy widziałem zamek Książ, a nigdy nie byłem w jego wnętrzach. Miałem niedaleko, więc gdy tylko wyspałem się, ruszyłem na wzgórze zamkowe. Pogoda zapowiadała się znakomita.
Zdecydowałem się zobaczyć podziemia, o których słyszałem już kilka lat temu, jednak dopiero w zeszłym roku korytarze udostępniono dla zwiedzających (wczoraj obchodzili rocznicę tego wydarzenia). Do tego wziąłem bilet do zamku, już bez przewodnika, bo zabierał on półtorej godziny. I tak łącznie spędziłem 2,5 godziny w zamku i pod nim, wliczając czas oczekiwania na zejście do podziemi.
Było późno, więc musiałem lecieć. Zrezygnowałem z wizyty w palmiarni, która była w cenie wejścia na zamek. Pojechałem przez Kamienną Górę. Dużo drzew zdążyło pogubić liście. Za to za Kamienną Górą... Jak tam było pięknie. Mogłem zatrzymywać się za każdym zakrętem, ale wiedziałem, że już zrobiłem dużo takich zdjęć, a do tego musiałem się spieszyć do noclegu, bo mieli nietypowo krótki czas zameldowania.
Kusił mnie skręt na Okraj, ale może innym razem. Zjazd do Kowar, choć stał się piekielnie dziurawy, to dawał uciechę oczom. Polska złota jesień w stu procentach. Potem ostatnia prosta w dół i znalazłem się w zajeździe.

Kategoria kraje / Polska, Polska / dolnośląskie, góry i dużo podjazdów, wyprawy / Dolny Śląsk 2019, rowery / GT

Ładne mamy lato tej jesieni

  101.38  04:18
Tego pięknego, słonecznego dnia pojechałem przed siebie w poszukiwaniu jesieni. Najpierw pokręciłem się po pobliskich Szachtach, potem przez Mosinę dojechałem aż do Czempinia. Wiało strasznie, więc jechałem w nadziei na szybki powrót. Zmieniłem kierunek na Śrem, aby potem dostać się do Kórnika. Wiatr jakby zaczął mnie pchać. Przynajmniej połowę drogi. Od Śremu wiało z boku. Nic przyjemnego, gdyż jechałem przepełnioną drogą wojewódzką. W Kórniku przespacerowałem się nad jeziorem i pojechałem prosto do Poznania. No, ładny to był dzień. Jesień wciąż nieśmiało okrywa rośliny. Może niebawem się rozkręci.
Po powrocie do Polski mój Garmin wrócił do swoich zwyczajów wyłączania się bez powodu. Zacząłem podejrzewać, że problem znajduje się gdzieś we wgranych mapach. Trochę to mało logiczne, gdy urządzenie wyłączało się nieużywane (mapa zwykle odświeża się po wybudzeniu ekranu, więc nie powinna wpływać na pracę odbiornika). Zamiast widoku mapy, przełączałem na ekran statystyk, aby mieć pewność, że Garmin nie będzie odczytywał map w trakcie pracy. No i przez kilka wycieczek to rzeczywiście działało. Przynajmniej do dzisiaj, bo ustrojstwo wyłączyło się w Kórniku – w tym samym miejscu, co zawsze. Chyba powrócę do teorii spiskowych, jakoby w pewnych miejscach w Polsce były zainstalowane urządzenia zakłócające odbiorniki GPS.

Kategoria kraje / Polska, setki i więcej, Polska / wielkopolskie, Wielkopolski Park Narodowy, rowery / GT

Kategorie

Archiwum

Moje rowery