Trwa ładowanie…
Widzisz podstawowy wygląd strony. Wystąpił problem z serwerem plików. Napisz do mnie, gdyby problem występował zbyt długo.

Andrzej na rowerze

Trzeci sklep po lewej

51.6002:40
Dopompowałem tylne koło i zauważyłem, że bieżnik zdarł się do warstwy opasania. Uwidoczniły się nitki ułożone pod kątem 45°. Była to najwyższa pora, aby znaleźć nowe opony, mimo że na tej przejechałem 2,7 tys. km. Dla porównania na poprzedniej, fabrycznej tylko po Japonii pokonałem 2,5 tys. km i 4,8 tys. km od momentu kupienia roweru.
No to sobie pojeździłem. Podczas zjazdu do miasteczka Taiji złapałem gumę. Już nie pomagało dopompowanie opony, więc poszedłem pieszo szukać sklepu rowerowego. Nie chciałem bawić się w łatanie dętki. Wolałem od razu wymienić całą oponę. Na mapie wypatrzyłem jakiś sklep i poszedłem do niego. Był zamknięty, więc spróbowałem potraktować klejem dziurę w oponie, przez którą uciekało powietrze. Nic to nie dało, ale o dziwo powietrze uciekało do pewnego poziomu ciśnienia, więc mogłem bardzo wolno i ostrożnie jechać. Najgorsze były krawężniki, bo czasem czułem uderzenia o obręcz.
Z wolna dojechałem do drugiego sklepu. Otwarty, ale w środku nie było nikogo i nikt nie przychodził na moje powitanie. Wśród widocznego asortymentu i tak nie było opon do kolarzówek. Postawiłem więc na kolejny sklep przed całkowitą rezygnacją i wymianą dętki.
Do trzech razy sztuka. Tym razem się udało i nawet właściciel mówił po angielsku. Opony miał tylko składane. Nie lubię ich, bo szybko się zużywają, ale nie miałem wyboru. Wymianę dostałem gratis, więc zamieniliśmy kilka zdań i mogłem ruszać w dalszą drogę.
Rano padał deszcz zanim ruszyłem. Myślałem, że będzie padać dłużej, ale zrobiło się nieznośnie gorąco. Tak nieznośnie, że nic mi się nie chciało. Nawet wyciągać aparatu do robienia zdjęć, ale nie było czego fotografować, bo padło na prosty odcinek bez szczególnych widoków.
Dojechałem do miasteczka Kumano. Jest tam tyle starych domów, że nie było wyjścia, abym nie trafił do jednego z nich. Tym razem zatrzymałem się w domu gościnnym bez łazienki, a rolę toalety pełniła latryna. W upalny dzień było to ostatnie miejsce, które chciało się odwiedzić. Skorzystałem z publicznej łaźni i prawie wszedłem do części dla kobiet, bo drzwi nie odróżniały się w żaden sposób.
Kategoria na trzech kółkach, kraje / Japonia, z sakwami, za granicą, Japonia / Wakayama, Japonia / Mie, wyprawy / Japonia 2017/2018, rowery / GT
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa ndrec
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

Nie ma jeszcze komentarzy.
Droga donikąd
Kumano Kodō

Kategorie

Archiwum

Moje rowery