Trwa ładowanie…
Trwa ładowanie…

Widzisz podstawowy wygląd strony. Wystąpił problem z serwerem plików. Napisz do mnie, gdyby problem występował zbyt długo.

Andrzej na rowerze

Green Velo – początek

  90.72  06:07
Miałem niewiele opcji, żeby wydostać się z Malborka. Zdecydowałem się na drogę krajową. Upał dawał się we znaki już od poranka. Malbork też, bo wczoraj nie zwróciłem uwagi (pewnie ze zmęczenia), jak okropne ma drogi dla kaskaderów. Po prostu szkoda słów.
Droga krajowa do Elbląga była niemal pozbawiona drzew. Żar lał się z nieba. Spróbowałem zjechać na boczne drogi, co było prawdopodobnie jeszcze większym błędem. Dziura na dziurze to mało powiedziane, by opisać drogi, na które się wpakowałem. Zaskakująco minąłem tam grupę ok. 50 rowerzystów. Barany jechały całą drogą – tak, że jeden prawie mnie potrącił, ale to on skończył w rowie. Potem jeszcze wpadłem na drogę wyłożoną starymi, betonowymi płytami. Fatalny początek dnia.
Celem obecnej podróży jest przejechanie szlaku Green Velo – przynajmniej na pewnym odcinku. Dotarłem do miejsca, gdzie miał się rozpocząć ów szlak. Nic nie zauważyłem. Dopiero za znakiem granicznym Elbląga znalazłem tabliczkę kierującą do końca szlaku. Słabe oznaczenie, a to dopiero początek problemów.
Jazda po Elblągu była koszmarem. Kiepskie oznaczenie szlaku, fatalna nawierzchnia dróg, a potem nawet braki w oznaczeniach szlaku, że musiałem się cofać, zaczynały być denerwujące. Całe szczęście wydostałem się z miejskich zabudowań i wjechałem do Parku Krajobrazowego Wysoczyzny Elbląskiej. Chociaż szczęście to raczej złe słowo. Wjechałem na drogi szutrowe z luźnymi kamieniami. Niby nowy szlak, a tak rozjeżdżony. Najgorszy jednak był profil tej drogi. To istne pogórze przepełnione podjazdami. Czasem brakowało mi biegów, żeby jechać z moim tobołem. Jedno szczęście, że park w dużej mierze zapewniał cień od upału.
Za Elblągiem szlak gdzieś przepadł, albo to ja źle skręciłem, bo po drodze dołączyła Międzynarodowa Trasa Rowerowa R-1, którą poruszałem się wczoraj. Już nie miałem ochoty zawracać i szukać Green Velo. I tak przegapiłem kilka skrętów w Elblągu, więc wiedziałem, że nie przejadę go w całości.
W Tolkmicku spróbowałem odnaleźć swój szlak i udało się, choć wygoda R-1 się skończyła. Drogi terenowe, betonowe, żwirowe, nierzadko wymagające umiejętności technicznych, żeby nie wpaść w poślizg podczas zjazdu (raz spadła mi sakwa) czy nawet podjazdu, a tych było mnóstwo. Nie jest to szlak dla wszystkich, jednak widziałem wszystkich, włącznie z użytkownikami damek. No, brakowało tylko dzieci, ale może miałem pecha. Nie obyło się również bez aut pędzących na złamanie karku, aż nie dało się oddychać kurzem, który zostawiały. Momentami nawet chciałem rezygnować z trzymania się szlaku, ale wciąż dawałem mu szansę.
Dotarłem do Fromborka. 2 godziny później niż planowałem, ale prognozowanego deszczu wciąż nie było. Zatrzymałem się na pustym kempingu, nawet obsługi nie zastałem. Co zauważyłem, to komary – pierwszy raz w tym roku. Były wyjątkowo agresywne, a siedlisko zrobiły sobie na kempingu, bo w centrum miasta ich nie odczułem.
Mając sporo czasu, zajrzałem do dziurawego koła, bo pompowanie go co jakiś czas znudziło mi się. Okazało się, że stara łatka odkleiła się, gdy 3 dni temu wyciągałem zapieczoną dętkę z opony. Resztę upalnego dnia spędziłem na łażeniu po Fromborku, bo po deszczu ani śladu. Ładne i ciche miasteczko. Chyba nie ma zbyt wielu turystów. Zaskoczyła mnie bazylika, która dzięki swoim obwarowaniom wygląda jak zamek.
Kategoria góry i dużo podjazdów, kraje / Polska, pod namiotem, Polska / pomorskie, terenowe, z sakwami, Polska / warmińsko-mazurskie, wyprawy / Green Velo I 2020, rowery / Trek
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa obiet
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

20:25 poniedziałek, 3 sierpnia 2020
Kto wie, co kierowało twórcami szlaku. Ja też przejechałem na północy po kilku drogach, które wyglądały bardziej jak niesmaczny żart bądź zemsta na rowerzystach. Niestety takie najgorsze doświadczenia zapamiętuje się najmocniej.
13:26 poniedziałek, 3 sierpnia 2020
Troszkę się naszukałem, a wszelkie wątpliwości w sumie rozwiewa Google Street View z 2013 roku. W miejscu MOR w Siedliskach widać jak na dłoni łąkę w miejscu, gdzie dzisiaj jest punkt obsługi rowerzystów, a po asfalcie zasuwa, a jakże, wywrotka :D
12:20 poniedziałek, 3 sierpnia 2020
Byłem tam jesienią 2018 roku. Sam szlak istniał wtedy od maksymalnie dwóch lat, a jak sprawdziłem w opracowaniu PIG z 2007 roku, eksploatacja kruszywa w okolicy rozpoczęta została jeszcze w ubiegłym wieku. Cała Dolina Sanu od Sanoka po Dynów usiana jest żwirowniami, rzucającymi się cieniem na jej walory turystyczne. Wtedy pomyślałem, że wytyczenie szlaku turystycznego wzdłuż tamtej drogi to żart jakiegoś urzędnika: robisz sobie postój połączony z posiłkiem na MOR-ze (w Siedliskach), z jednej strony z widokiem na cmentarz, a z drugiej na kursujący co chwilę ciężki sprzęt.
18:43 niedziela, 2 sierpnia 2020
Najwidoczniej w czasach powstawania szlaku nie było żwirowni bądź twórcy nie zauważyli ruchu ciężarowego.
Dzięki za wskazówkę. Jeśli nie przegapię skrętu, to pojadę objazdem podczas pokonywania południowej części Green Velo.
08:49 niedziela, 2 sierpnia 2020
To może dorzucę do tej relacji kolejny warty odradzania kierunek ;) Z Green Velo styczność miałem tylko raz, na skraju Pogórza Przemyskiego w Siedliskach i Dąbrówce Starzeńskiej, i od razu negatywne wrażenia. Wytyczony został w tym miejscu wzdłuż drogi łączącej żwirownie nad Wisłokiem, co oznacza częsty kontakt z kursującymi wywrotkami z materiałem przez kilka kilometrów. Rozumiem, że na tym odcinku zadecydowały walory kulturowe trasy, ale odbywa się to niestety kosztem komfortu jazdy. Fragment szlaku można ominąć, przejeżdżając z Żohatyna do Dąbrówki Pogórzem, asfaltem w otoczeniu lasów.
14:52 poniedziałek, 20 lipca 2020
Ja już siedzę w domu, ale doskonale wiem, o czym piszesz. Posmakowałem tego szlaku i niektórych odcinków będę zdecydowanie odradzał :)
05:37 poniedziałek, 20 lipca 2020
W Łęczu należało zjechać na lewo i wtedy jechałbyś wzdłuż zalewu, aż do Tolkmicka, gdzie zaczyna się tłuczeń.
05:34 poniedziałek, 20 lipca 2020
Miałeś okazję poznać smak GV. Zapewniam, że gdybyś jechał nim wiernie (Elbląg-Frombork), to jeszcze byś nie dotarł do Fromborka. Generalnie oczekuj szutrów, grubego tłucznia, płyt, stromych zjazdów i podjazdów... Za Fromborkiem masz płyty do Nowej Pasłęki; warto tamtędy jechać, bo widoki rekompensują trudy podróży). Za Braniewem asfalt i ścieżki asfaltowo-brukowe; ale generalnie jeśli nie będziesz widział grubego tłucznia pod kołami, to pewne że z niego zjechałeś. Powodzenia.
Wzdłuż Wisły do Malborka
Deszczowa Warmia

Kategorie

Archiwum

Moje rowery